Dziennik czasu wojny. Luty przed. Bajamar, Teneryfa.
Wczoraj spotkałem Kogoś, na rozmowę z Kim czekałem całe swoje dorosłe życie. Jak zawsze w takich sytuacjach miałem dziesiątki pytań do zadania i prawdopodobnych na nie odpowiedzi. Niepotrzebnie. Spotkanie potoczyło się swoim własnym rytmem. Tak właśnie: rozmowa stała się spotkaniem. Spotkaniem dla mnie ważnym, no i w końcu tak długo wyczekiwanym. Uczucie spełnienia? Trochę tak, ale po pierwsze jakiś taki wewnętrzny spokój, pogodny i harmonijny. Dzięki takim spotkaniom człowiek ma szansę stać się lepszym.
8 lutego, wtorek.
Nie dzieje się nic. Komplement dla czasu. Dużo życzeń do i z Chin. Nowy rok tym razem tygrysi. Jeśli pożyjemy, to zobaczymy.
Dzienniki Rosenberga podobnie jak ich autor skończone… Niektóre wpisy groteskowe. Konkluzje na gruzach niemieckich miast, że wieś jest jednak lepsza (bo trudniejsza dla bomb). Uwaga hitlera, że jednak szpitalom potrzebne są wieżowce. Fragmenty twórczości własnej autora po przypisach na końcu książki niestrawne. Cytat z Lutra: ,,Wiedz i nie powątpiewaj, że po diable nie masz zaciętszego, jadowitszego wroga nad Żyda”.
10 lutego, czwartek.
Od dzisiaj możemy chodzić po ulicy bez masek. Wyjątkowo mała rzecz, a cieszy. Pewnie jednak nie wszystkich. Niektórzy zdążyli już polubić skrawek materiału przepisowo zasłaniający usta z nosem, polubić go omen nomen niezdrowo. Nie chodzi tu tylko o właścicieli pięknie haftowanych lub drukowanych masek, ani o tych z hasłami przeciw czemuś czy też mniej szczęśliwych posiadaczy brzydszych od opakowania zawartości. Wytworzyła się otóż a raczej ujawniła specyficzna grupa nadgorliwców charakterystyczna dla takich sytuacji, gdy decyzje aparatu państwowego dotyczą elementarnej powszedniości, czyli sposobu przemieszczania się chodnikiem lub oznak na ubraniu, żółtej gwiazdy Dawida albo odpowiedniej wielkości opaski na rękawie. To ci, którzy zwracają uwagę, wskazują palcem przestępców, a kiedy mogą to dzwonią, gdzie trzeba po wsparcie. ,,Dobrzy ludzie” czerpiący prostą radość z wypełniania zarządzeń i polowania na tych, którzy z różnych względów zarządzenia te łamią.
Piątek. Piąta rano.
Pobudka regulaminowa i od razu lepij. Dla otuchy audycja Nadredaktora Manna. Próbowałem słuchać z podcastu, ale to nie to samo. Coś jak z filmem w telewizji, zawsze ogląda się go lepiej niż ten nagrany lub obecnie streamingowany.
Codzienność intensywna, bo choć nie samym, ale jednak chlebem się żyje.
Sobota.
Napisałem w środku nocy po lekturze Rosenberga. Oni wszyscy są, byli i będą oszustami. Politycy, wodzowie, liderzy. Pół biedy jak kradną gorzej, gdy mają wizje.
Oskarżam Pana, Panie Jarosławie Kaczyński! J’accuse ! Że uczynił Pan z mojego kraju chlew, gdzie świnia charczy na drugą świnię. Oskarżam Pana, że ukradł Pan nasz sen i nasze marzenie, że może być lepiej. Oskarżam Pana, że otaczał się Pan od samego początku naszej Wolności ludźmi słabymi oraz złymi, łatwymi do manipulacji i nam tę wolność w końcu skradł. Oskarżam, J’accuse! za wydanie na śmierć rodzonego brata, za milczenie przy grobie i wredny rechot nad grobami tych, których kochaliśmy i podziwialiśmy. Nic dobrego po Panu nie zostanie. Strach przed śmiercią nigdy nie wyjaśni ścierwa. A tyle po Panu zostanie. La honte! tomekT.T poeta wiejski.
Nie moje, Stanisława Tyma. Jaka szkoda! Pozazdrościłem:
,,A informacja, że podsłuchiwano chronionych prawem kontrolerów NIK, zmusza tysiące urzędników do opuszczenia rąk. Mogą jeszcze dostać anonimowy telefon o śmierci syna, spaleniu się domu lub ostrzeżenie: Nie wychodź nocą, bo możesz nie wrócić. Jak ja to dobrze znam z czasów Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego. Halina Mikołajska opowiadała anegdotę o swoim mężu pisarzu Marianie Brandysie. Jakiś ubek zadzwonił kiedyś do niego w nocy i szepnął: Umrzesz, umrzesz. Na co Brandys, mimo że obudzony ze snu, z szybkością światła odparł: A ty, ch…, myślisz, że będziesz żył wiecznie? Niech sobie tę odpowiedź zapamiętają ci, po których nic poza wstydem nie zostanie”
Czyham teraz na “Poeta i Car. Z historii rosyjskiej mitologii kulturowej: Mandelsztam, Pasternak i Brodski” zaraz po powrocie. Ponoć Stalin nigdy wiersza Mandelsztama nie przeczytał ani do Pasternaka nie zadzwonił. Ciekawe czy wiedział o tym poeta.
Czwartek 17 lutego.
Mniej mnie tutaj a więcej w internecie. Za dużo. Grupy do rozmowy też trza z głową wybierać, nie sposób być we wszystkich kawiarniach (albo knajpach, albo rynsztokach) na raz, bo człek zgłupieje ani chybi. Jedna a dobra wystarczy. Poza tym muszę też pisać, ćwiczyć, czytać, pracować dla własnego dobrostanu i tyle. Aha! I za dużo czytam wiadomości, co z tego, że w kilku językach, skoro od pewnego czasu nic to nie wnosi. Kompulsywna konsumpcja elektronicznego ścierwa, ot co, nerwowy stukot kłykciem po ekranie.
Wtorek 22 lutego.
Christina Bjørkøe pięknie gra Wariacje Goldbergowskie Bacha, jak kobieta – wrażliwie, z emocją. Dzisiejszy początek dnia: dobry i spokojny! Wiem, że już o tym kiedyś tu pisałem, ale widać silniejsza Pani Bjørkøe i jej sztuka ode mnie.
Rosyjskie czołgi na pełnym gazie. Bardzo to duży afront dla profesora Fukuyamy i jego końca historii. Ten rodzaj ekspansywnej zarozumiałości spotkać można tylko w Ameryce. To przekonanie, że wie się lepiej a wszystko inne to chuj. W Rosji bardziej z kompleksów taka pewność siebie obronno-agresywna, bez ambicji na układanie całego świata. W Chinach zarozumiałość zdyscyplinowana skłonna na rozkaz do samokrytyki.
Jedna z moich ulubionych małych historii w ramach tej przez duże H. Jak Franco pomógł burmistrzowi Benidorm. ,, A Roman Catholic nation, Spain had a strict ban on bikinis in place at the time. But the mayor got it lifted with help from former dictator General Franco”
Pedro Zaragoza wspomina:
https://www.bbc.co.uk/sounds/play/w3cszmmf
Jeśli ,,The American Pivot to China” potraktować śmiertelnie poważnie, jako strategię ponadpartyjną i obliczoną nie na prezydenckie kadencje ale dziesięciolecia (w chińskim MSZ jest mapa świata za pół wieku, chodzą słuchy, że jest i taka wiek później), to obecne działania Rosjan mogą ( nie muszą) być jej konsekwencją. Doprowadzić do takiego kryzysu, który skutecznie przemebluje obecny (nie) porządek i umieścić w ramach porozumienia Moskwę po swojej stronie. Dzisiaj Indie wydały dziwnie oświadczenie, że potrzebny jest dialog. Mongolia od dawna jest już w solidnej, dolarowej strefie wpływów USA. Kazachstan jest wiadomo gdzie, brakuje więc tylko Moskwy do zamknięcia od północy Pekinu w ramach zasad jego ulubionej gry w szachy chi, gdzie nie chodzi o zbicie figury ale zablokowanie ruchów tejże. Koreę Północną Rosjanie wniosą w posagu, bo Kim bardziej wierzy moskiewskim sybarytom niźli ascecie Xi, który go zlewa od początku swoich rządów. Kryminalne republiki na wschodzie Ukrainy i Nadniestrze zostaną sobie jako ,,wieczne naszych przysiąg gwarancje”. Świat przestał być dwubiegunowy, manewr Nixona i Kissingera nie może już być powtórzony, ale jakaś jego hybryda czemuż by nie. Szczególnie, że w drugą stronę (chińską) to nie pójdzie. Rosja to kraj słaby, skorumpowany (choć nader sprytny ze służbami różnej maści od których reszta mogłaby się uczyć) i nie ma potencjału partnerować Chinom w jakichkolwiek dużych rozdaniach. Sama o tym wie, jak o wielu innych rzeczach zresztą. Napiłem się herbaty, idę na spacer a powyższe chodzi mi po głowie od pewnego czasu w ramach ćwiczeń umysłowych, które są równie ważne jak te fizyczne.
Dziennik czasu wojny.Luty po. Dalej Bajamar i Teneryfa.
Środa.
Dużo słońca. W środku też nie wieje. Pozdrowienia dla znajomego Ukraińca z Szanghaju na chińskim wechat. Odpowiada dopiero po kilku dniach. Jest już w Kijowie. I mundurze.
Zaraza dobiega końca. Nawet ona! Pomyślałby kto.
Dzisiaj na dobry początek dnia lub jak kto woli koniec nocy Glenn Gould i Suity Francuskie Bacha. Szczególnie ta szósta, najbardziej umiłowana. Usłyszałem ją pierwszy raz w radio King Fm Seattle gapiąc się przez zaparowaną szybę taniego hotelu w chińskim mieście Yiwu. Słońce właśnie rozganiało poranną mgłę a w Seattle zaczynała się noc, która w Yiwu była już wczoraj.
Aleksander Kulisiewicz. Pisałem o nim już kiedyś. Koncentracyjny śpiewak, występujący w pasiaku.
Dzwonił Włodek. W Ukrainie wojna!!! Rosja zaatakowała. Syn N. w Winnicy.
Ostało się jeszcze piętnaście minut bachowskiej suity. W Kijowie słaby mróz i pierwsze bomby. Czas rozpocząć dzień.
Piątek 25 lutego.
Jak co prawie w każdy świt słucham Bacha panie Putin. Wiem, wiem, że pan zna! Wiadomo Drezno, Lipsk i Enerde. Stare, dobre czasy. A czego pan, jeśli oczywiście można spytać słucha rano? Raportów, podsłuchów i wyroków!? O, to może szkodzić, negatywna energia, rozumiem.
A o której pan wstaje, bo ja przed świtem. Cenię sobie spokój czarnych ranków, gdy nie przeszkadza nic. Tak, tak trzeba wcześnie się kłaść, żeby wcześnie wstać. Leki? Nie, żadnych nie biorę. Czasem jakaś herbata na uspokojenie a czasem kładę się po prostu na tak zwanej bani. A pan leki, tak? No cóż, widać to nieraz.
A jak u pana z używkami? Widziałem, że ciężko było w czasach zarazy. Izolacja, brak kontaktu z drugim człowiekiem. Ludziom odbiło z tego powodu. A u pana jeszcze na dodatek całe państwo, cały świat na głowie! Po twarzy trudno poznać, bo jak na moje oko to zbyt dużo w czoło wstrzyknął pan botoksu.
Nie, nie wierzę, że ni grama w czole i kieliszku! Dobra, nie będę nalegać. Ja na ten przykład za kołnierz nie wylewam. Wiadomo, piję jak Polak albo Ukrainiec, tak to chyba w Moskwie mówią.
Kończy mi się ten dzisiejszy Bach panie Putin, czas rozpocząć nowy dzień. W Kijowie spadają już pierwsze bomby a do dat urodzin dopisują DZISIAJ tym co mieli pecha.
Pan już wie, że przegrał prawda? Że nie będzie pan Stalinem ani Katarzyną, w której łóżku teraz sypia. Niewygodnie tam i pewnie ciężko ze snem, gdy o czwartej wypełzają bloki moskiewskie w powietrze wysadzone, zabici, porwani i samotność, w której ginie własny dech.
Nieznośne delle piccole ore, małe godziny tuż przed świtem, kiedy wszystko takim jest jakie jest. Oczywiście też je mam i też się budzę! Ale potem drzemię płytko. Ale, ale, o czym ja to mówiłem? Aha, właśnie: przegrał pan i umrze.
Zostanie kilka nekrologów, jakiś plac czy pomnik do zburzenia. Ile stron w podręcznikach? Nie jestem pewien, ale chyba niewiele. Coś pomiędzy Berią a Tołstojem, ale tym drugim, mniej znanym Aleksiejem co to pisał dla Stalina. Nie, nie jestem złośliwy. Mogę się oczywiście mylić i nie doceniać pana.
Z każdą bombą w Ukrainie ginie jeden pański dzień. Skończył się dzisiejszy Bach. Skończy się i pan. Do Niego wracać będą zawsze, do pana nigdy. Żegnam.
tomekT.T poeta podmiejski. Luty dwudziestego drugiego.
27 lutego.
Miejmy nadzieje, że to tylko taki rosyjskie zagajanie przed rozmowami.
Kazimierzowe video z dzisiaj spodobało się w okopach.
Fałszywka z Bałkanów, sprostowanie z Ukrainy. Rozesłane.
To teraz historia dla otuchy. Gościłem przyjaciół z Belgradu na Teneryfie. On Serb, ona muzułmanka z Bośni. W drodze z lotniska powiedziała mi, że w Santa Cruz mieszka jej przyjaciółka z czasów młodości, ale głucha cisza między nimi, bo jak wojna wybuchła to chłopak mojej gościni okazał się Serbem i to dowódcą (znanym) oddziału więc przyjaciółka zerwała z nią wszelkie kontakty. Byli przedwczoraj na zakupach moi goście w Santa Cruz w sklepie z butami. Ktoś z obsługi usłyszał język, podał dalej i ….Spotkały się!!! Przyjaciółka akurat miała zmianę. Krzyk, płacz, wzruszenie. Zaraz idziemy cala bandą na kolację. I kto powiedział, że życie nie może być piękne???!!!
Jest taka mała książeczka, zapisy podsłuchów Miloszevicza ( chyba chorwacka służba zespól wespół z CIA robiła), tam to słychać wyraźnie: Slobo a poniżej długo, długo nic. Bezhołowie. W sumie to by można na polski przełożyć, bo i śmieszno i straszno. Kreml jak ulał?
Mój przyjaciel z czasów młodości, Ukrainiec, którego dziadków akcja Wisła przeniosła do mazurskiej wsi, człek prawy, pierwszy, który mi oczy na problem otworzył ( ja wtedy bohatersko ulotki przeciwko X-mu zjazdowi PZPR, a on mi tu o hołodomorze i inne herezje ukraińskie wykładał), przeczytał moich Sowietów, przemyślał i odpowiedział. Rzadki to moment w życiu, kiedy polemika staje się podróżą z drugim człowiekiem-adwersarzem. Mam prawo to rozsyłać bez podawania personaliów. Co też i czynię.
Przed chwila minął mnie staruszek z cygarem co najmniej swojego wzrostu. Bardzo mi się Tu podoba.
Szanowni Państwo, W imieniu Pana Ambasadora RP Pana Wojciecha Zajączkowskiego oraz Chargé d’Affaires Ambasady Ukrainy Pani Zhanny Leshchynska, zapraszamy Panią/Pana na wydarzenie „Together for Peace”, które odbędzie się w Ambasadzie RP w Pekinie w dniu 11 marca (piątek) w godz. 18.30- 20.30. W programie wydarzenia przewidziano wystawę sztuki współczesnej „SHOUT-ECHO” pod kuratelą Feng Boyi zawierającą pracę chińskich artystów, w tym m.in. Huang Rui,koncert polskich i ukraińskich muzyków oraz wystawę plakatów o tematyce pokojowej zorganizowaną przez europejskie instytuty kultury i działy kulturalne ambasad.Prosimy o potwierdzenie udziału w wydarzeniu do dnia 9 marca 2022 r. do godz. 12.00 na adres e-mail.
W wojnie wszystko jest złe. Nawet pokój. Ludzie są złamani a spojrzenia złe. Nic nie jest takie jak przed. Z Belgradu robili wycieczki pracownicze w weekend do Bośni. Się jechało, zabijało, kradło i wracało za biurko w poniedziałek. Autobusem to tylko 3 godziny. Znam jednego takiego turystę. Nie potępiam go ani nie zazdroszczę, bo powiedzieć, że ma życie złamane to nic o nim nie powiedzieć.
Wczoraj z rosyjskim znajomym gadaliśmy m.in o miejscu do życia. Jemu brakuje tutaj równin, pól (o kurwa, o mores powiedziałem, że ja właśnie przed tą mazowiecką płaszczyzną uciekam). Dodałem jeszcze , że ludzie tutaj inni trochę, lepsi, dzieci lubią i w ogóle z oczu im dobrze patrzy. Piwo reklamują, że browar stary. Data na etykiecie: 1939
,,Moi” Rosjanie wczoraj po kolacji poszli jeszcze do sąsiadów Ukraińców, żeby posiedzieć. Tyle w temacie rusków, polaczków i niemiaszków. Nigdy nie lubiłem tych kawałów. Wojnę na żywo ( a raczej martwo) i takie tam zabijanie widziałem kilka razy i hvatit. Nic dobrego. Wszyscy ci huczący kretyni w kamizelkach przeciwpancernych z przeceny przy pierwszym strzale srają w gacie i znikają. Zostaje tylko smród.
Polsko- rosyjska przyjaźń. Im było bardzo dzisiaj głupio przyjść na ten grill umawiamy tygodniami. Po najeździe Sowietów na Ukrainę sprawdzali kilka razy czy obiad na pewno nie odwołany. Po niewczasie zrozumiałem powód ich niepewności.
W każdej prawie europejskiej stolicy stoi w centrum jakiś chuj z betonu (najczęściej na koniu) który poprowadził na rzeź całe generacje młodych ludzi. Niedobrze mi od tych wszystkich izmów (nacjo, komu itd). Tutaj śnieg na wulkanie, ocean błękitny a chmur co na lekarstwo. Jeszcze trochę i nigdzie stąd nie wyjadę.
Znajoma Ukrainka od zmysłów odchodzi, bo syn w Winnicy a Sowieci 8 rakiet tam dzisiaj wystrzelili. Palić zacząłem znowu jak Turek.
Как теперь жить? … И как мы продолжим борьбу за ту Россию, которую мы хотим видеть, которая, как сказала Екатерина Великая, «суть европейская держава»?:
,,Jak teraz żyć? … A jak będziemy dalej walczyć o Rosję, którą chcemy zobaczyć, która, jak powiedziała Katarzyna Wielka, „jest potęgą europejską”?:
https://novayagazeta.ru/articles/2022/03/06/kak-teper-zhit
Z moim serbskim przyjacielem stukamy od rana. Pozwolił na cytat o Kusturicy w całości : Kusturica je apsolutni individualsta, veliki protivnik amerikanizacije (banalizacije) kulture, a i svedok je svih duplih standarda koje je zapad koristio u ex Jugoslaviji. Sad je već i stari pas, nervozan, što bi Banaćani rekli “E sada neću ni kako ja hoću!”. Činjenica je da je nastala (na zapadu) antiruska histerija na granici sa rasizmom i to su sve okidači koji utiču na Kustiricu. Ovde inače vlada mišljenje da napad na Ukrajinu nikako nije dobar, ali da su Ameri i Englezi bukvalno naterali Ruse na ovaj korak.
Kusturica to absolutny indywidualista, wielki przeciwnik amerykanizacji (banalizacji) kultury, świadek wszystkich podwójnych standardów, jakimi Zachód posługiwał się w byłej Jugosławii. Jest już starym psem, nerwowym, o którym mieszkańcy Banatu mówili: „Teraz nie zrobię tego, czego nawet nie chcę!”. Faktem jest, że na granicy z rasizmem była (na zachodzie) antyrosyjska histeria i to wszystko są wyzwalacze, które dotykają Kusturicę. Tutaj opinia jest taka, że atak na Ukrainę wcale nie jest dobry, ale że Amerykanie i Brytyjczycy dosłownie zmusili Rosjan do podjęcia tego kroku.
Kontekst autora wypowiedzi osobisty: G. ledwo uciekł z Zagrzebia w 1992 z rodziną i z życiem.
Dzisiaj w nocy małe jeden do zera z Moskalem. Dostałem z serbskiego netu film, zły film ( krzyżowanie człowieka- podałem dalej tylko H, bo to jego fach żeby wyłapać fałszywki z trikami), oprawcy mieli być azowscy. Wysłałem też Tam i od razu odpowiedź ze źródłami, wyjaśnieniami . Krótko mówiąc sowiecka fałszywka. Zadbałem, żeby się rozniosło tak w cyrylicy jak i latinici.
Od kolegi z frontu:,, Dear Thomas, thank you very much for all your support! Thank like everything you sent to me. Special thanks to Polish people and Poland! Sorry for not regular replies!
Drogi Tomaszu, bardzo Ci dziękuję za wsparcie! Dziękuję za wszystko, co mi wysłałeś. Specjalne podziękowania dla Polaków i Polski! Przepraszamy za brak regularnych odpowiedzi!”
Z dzisiaj, profesor Hrycak, którego gościliśmy w Szanghaju. Wojna ojczyźniana, nowy i chyba adekwatny termin dla ,,operacji” rosyjskich w Ukrainie: https://www.pravda.com.ua/columns/2022/03/2/7327443/
Moi chińscy rówieśnicy wszyscy bez wyjątku pamiętają głód. Ten prawdziwy, śmiertelny. Do dzisiaj prawdziwe pozdrowienie, to nie dzień dobry ale czy już jadłeś. Jeden z moich starszych znajomych z północnych Chin spędził sporą część życia w Korei Północnej, na moje pytanie dlaczego, odpowiedział: bo tam było co jeść ( miał jakieś pochodzenie stamtąd stąd prawo do pobytu)
Wydaje mi się, że Stalin nie miał złudzeń, nie musiał czytać Mein Kampf, żeby wiedzieć, że jest następny w kolejce do rżnięcia. Kupił czas. Podobnie Churchill, któremu zależało i na czasie i na Stalinie, do tego stopnia, że dokonał przewrotu w Belgradzie, co opóźniło Barbarossę, czyli Moskwę jak się okazało o cały miesiąc, ostatni na wschodnią miarę czas jako tako jesienny. Rosja współczesna to nie potężna rzesza a Xi nie jest pariasem na światowych salonach. Wszyscy chcą z nim robić biznes a jego najważniejszym celem jest spokój społeczny w Chinach, który duża wojna nawet poza granicami zrujnuje. Wszystko to jednak, tylko dywagacje, bo jak wiadomo plany wojenne okazują się bezwartościowe już pierwszego dnia wojny. Ciekawie Kissinger pisze o pierwszej światowej, kiedy nikt nie był w stanie zatrzymać maszyny już na kilka lat przed. Kałużyński w jakimś felietonie, słusznie zauważył, że mężczyźni w Europie byli wtedy znudzeni, pracy było pod dostatkiem, dobrobyt i w ogóle. Marzyli o romantycznej przygodzie. Zapuścili brody, które wkrótce zostały ścięte wraz z głowami właścicieli. Nie lubię wojny, to zła rzecz, rzadko kto wychodzi z niej bez szwanku.
Sputnik już od wczoraj ostro pracuje nad tematem:https://sputniknews.com/20220228/indians–africans-fleeing-ukraine-accuse-ukrainian-border-security-of-violence-racism–videos-1093437375.html
W dwa dni dwie wersje językowe tego listu dostałem. Ciekawy materiał dla specjalistów od podprogowych zachowań czasu wojny. Nie będę wlepiał wszystkiego( bo śmierdzi), ale i po rosyjsku i po serbsku tekst jest ten sam. Ciekawym kim jest ów fiński bloger, ale trzeba docenić inwencje autora( plutonu autorów), zaczynają obiektywnie, coś jak te kretyńskie reklamy w polskim necie: ,,..wiesz, to dziwne ale….) Tłumaczenie poniżej.
Rosyjska wersja:
,,Финский блогер, Veikko Korhonen из города Oulu (Финляндия), шокировал Facebook, когда разместил эту статью:
Вы спрашиваете о результатах “агрессий” России? Они таковы: половина Европы и часть Азии получили свою государственность из рук именно этого государства.
Давайте вспомним кто именно:
– Финляндия в 1802 и 1918 гг.. (До 1802 г. никогда не имела собственного государства).
– Латвия в 1918 г. (до 1918 г. никогда не имела собственного государства).
– Эстония в 1918 г. (до 1918 г. никогда не имела собственного государства).
– Литва восстановила государственность в 1918 г. также благодаря России.
– Польша восстанавливала государство с помощью России дважды, в 1918 и 1944 гг. Раздел Польши между СССР и Германией — это лишь короткий период!”
Serbska wersja:
,,Finski bloger šokirao je Facebook kada je objavio ovaj članak:
“ZATO JE POLA SVIJETA ZAUVIJEK OBAVEZNO ZA RUSIJU”
Pitate za rezultate ruske “agresije”? Oni su sljedeći: pola Evrope i dio Azije dobili su državnost iz ruku ove države.
Podsjetimo se ko je u pravu:
– Finska 1802. i 1918.. (do 1802. nikada nije imala svoju državu).
– Letonija 1918. (do 1918. nikada nije imala svoju državu).
– Estonija 1918. (do 1918. nikada nije imala svoju državu).
– Litvanija je obnovila svoju državnost 1918. godine, takođe zahvaljujući Rusiji.
– Poljska je dva puta obnavljala državu uz pomoć Rusije, 1918. i 1944. godine. Podjela Poljske između SSSR-a i Njemačke je samo kratak period!”
Tłumaczenie fragmentu :
,, „Fiński bloger, Veikko Korhonen z Oulu w Finlandii, zaszokował Facebooka, gdy opublikował ten artykuł:
Pytasz o skutki „agresji” Rosji? Są one następujące: z rąk tego państwa swoją państwowość otrzymała połowa Europy i część Azji.
Pamiętajmy kto to jest:
– Finlandia w latach 1802 i 1918 (do 1802 nigdy nie miała własnego państwa).
– Łotwa w 1918 r. (do 1918 nigdy nie miała własnego państwa).
– Estonia w 1918 r. (do 1918 nigdy nie miała własnego państwa).
– Litwa przywróciła państwowość w 1918 r. również dzięki Rosji.
– Polska odbudowała państwo z pomocą Rosji dwukrotnie, w 1918 i 1944 roku. Rozbiór Polski między ZSRR i Niemcy to tylko krótki okres!”
I tak dalej, i tak dalej. Celowo nie gładzę tłumaczenia, bo tekst na to nie zasługuje.
Przez swoje bałkańsko chińskie kanikuły nie tylko minąłem się z płytami Kazimierza, do którego legalnych wydań dostępu nie miałem, ale także z kilkoma serialami, co teraz nadrabiam. Philipa K.Dicka Człowieka z wysokiego zamku poddałem z dobrych trzydzieści lat temu, bo za mroczne wtedy dla mnie to było, za bardzo do szpiku kości. Utknąłem na fragmencie o likwidacji Afryki. Serial skrzypi tu i ówdzie a właściwie wszędzie jednak od scenografii i kostiumów oczu oderwać nie mogę.
,,Andrij Chływniuk, lider zespołu Boombox odwołał koncerty w USA i poszedł na wojnę. Wrzucił do sieci zaśpiewaną przez siebie a capella „Czerwoną Kalinę”. Filmik zobaczył producent muzyczny z RPA, Kiffness. Zapytał Chływniuka czy może zrobić remix. Oto efekt. ❤️”:
https://www.youtube.com/watch?v=lu8m5FA2nL8
Po bombardowaniach Serbii w 1999 r. ludzie zaczęli częściej umierać od raka, bo ziemia została skażona uranem. To była druga część wojny, o której część świata zapomina. Gdy bomby przestają wybuchać, zaczyna być jeszcze gorzej. Ciężko jest dopiero po zakończeniu wojny kiedy już nikt ani nie współczuje ani nawet nie zwraca uwagi. Ba, gorzej nawet: świat odwraca się od pechowca, nie dostrzega go żeby złych wspomnień nie przywoływać. ,,Wszak żyjem tylko raz”.
Po pierwszej nocy walk w Timisoarze 1989 poszedłem do centrum miasta ( strzelano główne po zmierzchu, nie licząc ataku na koszary przy Callea Lipova gdzie po sąsiedzku, a jakże , miałem kwaterę) Po drodze cmentarz, na cmentarzu tłum. Rozkopany świeży grób i stos trupów bosych ze stopami ściągniętymi kolczastym drutem ( nikt nie pomyślał wtedy, że coś to bez sensu). Okazało się po rewolucji, że była to tak zwana podrzutka z miejscowego prosektorium, zrealizowana na zamówienie puczystów dla podgrzania atmosfery.
Noc miałem płytko senną. Śnił mi się Putin. Spaliśmy w tym samym pokoju, tylko on z maską tlenową na gębie. Wstaję, przeciągam się na łóżku a on śpi pod tą maską. Obok dwie pielęgniarki. To ja do nich po rosyjsku, że pewnie nocna zmiana? Jedna z nich że tak, ja na to, że nigdy nie lubiłem nocek, bo potem w dzień ciężko to odespać. Drugą siostrę poprosiłem o coś na uspokojenie, dała mi bensedin mówiąc, że mocny ( fakt, smak był trochę dziwny, ale w końcu chyba nie trucizna, zważywszy na ich pacjenta). W samych skarpetach wyszedłem ( w snach to zawsze wszystko niekompletne, jak nie butów brak to nogi biec nie chcą, wiadomo)Przy drzwiach jeszcze raz spojrzałem na Putina. Spał sobie smacznie pod tą maską- czarna była, coś pomiędzy pilotem messerschmitta a lord Vader styl. Taki to sen miałem. Szlag by go trafił.
Kilka lat temu na okoliczność wojny ułożyłem sobie wierszyk: Kiedy przyjdą podpalić twój dom ty na koń, paszport w dłoń i za granicę goń, goń!!!Dzisiaj nie jestem już tego taki pewien.
Marzec
RESTRICTIONS UPDATE: CAPACITIES RETURN TO 100% BUT STILL NO DANCING.
1989 Timisoara, pierwsze dni rewolucji. Tłum krzyczy Armata a cu noi- wojsko z nami. Podchodzimy do pierwszego rzędu żołnierzy. Stare karabiny, przerażone twarze. Potem centrum i rozstrzelana Toyota na belgradzkich numerach. Tam dopiero się zacznie. Relacja dla Reuters poszła telexem. Święta w domu trochę smutne, szczególnie gdy grają ,,So this is Christmas Lennona”. Sylwester jednak już na całego.
RESTRICTIONS UPDATE: CAPACITIES RETURN TO 100% BUT STILL NO DANCING.
Istria 1993- ci. Do frontu mniej niż 100 kilometrów( jak z Ostródy do Mławy)Kolorowy plakat wielkich rozmiarów zapraszający do walki w szeregach ministerstwa spraw wewnętrznych, Uśmiechnięte dziewczęta, uśmiechnięci chłopcy. Karabiny. Nadmorska promenada wieczorem, senna orkiestra, stare przeboje i nijacy przechodnie. W recepcji hotelu działa już fax.
RESTRICTIONS UPDATE: CAPACITIES RETURN TO 100% BUT STILL NO DANCING.
Marzec wieczorem 1999-go. Wyjechałem na obrzeża Łodzi. Radio Belgrad ,, nie łapało” w mieście. Wiadomo fale średnie: AM. Zaczęło się coś w co nikt za bardzo nie wierzył i chyba za bardzo się tym nie przejmował. Piękne europejskie miasto pod bombami. Bez sankcji ONZ, decyzją prezydenta, który dopiero co objął honorowy patronat nad sexem oralnym własnego imienia. Speaker belgradzkiego radia musiał otworzyć okna, bo słychać było bomby. W czasie tej wojny NATO przyznało się do użycia ponad 30 000 pocisków z zubożonym uranem. Umierających na raka nawet dzisiaj nie zalicza się do ofiar tejże. Wiadomo, statystyka. Koncert w polskiej telewizji na poparcie. Śpiewają, krzyczą i się wzruszają. Internet wydusza czarno białe zdjęcia trzeszcząc i charcząc niepewnym modemem
RESTRICTIONS UPDATE: CAPACITIES RETURN TO 100% BUT STILL NO DANCING.
2003.Bagdad zdobyty. Pomnik dyktatora jak chuj złamany. Zwycięstwo po którym zginie pół miliona wyzwolonych. Transfer na lotnisku w Bangkoku. Młodzi amerykańscy żołnierze w pustynnych mundurach. Jeden z nich zrywa się od stolika, prosi o szmatę i zaczyna myć barową ścianę ze szkła na zewnątrz. Widzę jego twarz, nie mogę dojrzeć oczu. Są rozbiegane, nieobecne. Na ekranie w kawiarni Lord of the Ring, wersja reżyserska, pierwszy raz ją widzę-scena ze smokiem na zamku. Media obiecują internet w powietrzu.
I to bez kabla!
RESTRICTIONS UPDATE: CAPACITIES RETURN TO 100% BUT STILL NO DANCING.
2019.Colombo po zamachach. Ten sam strach w powietrzu jak w Timisoarze i Jugosławii. Złe powietrze, puste ulice i bezdomne psy plus dziennikarze z gotowymi do strzału kamerami. W samolocie do Hong Kongu rodziny z dziećmi z ambasady amerykańskiej- bardzo głośni. Poprosiłem o miejsce z daleka, chcę przespać tę noc. Internet już działa w samolocie.
RESTRICTIONS UPDATE: CAPACITIES RETURN TO 100% BUT STILL NO DANCING.
2022.Ukraina broczy krwią. Kremlowski satrapa z przygłupim uśmiechem na ryju wylicza powody. Powtarza za amerykańskimi kolegami sprzed lat. Nie musi wymyślać prochu od nowa. Zniknął wirus w internecie. Wszędzie wojna a wszyscy mądrzy i odważni. Tylko dzieci płaczą. Hope You are fine Sergiy. Have a good day! Estamos todos unidos. Ty marzniesz w okopie a ja Ci współczuję. Widzimy wszystko i słyszymy online. W domu, pracy, na kiblu i spacerze. Heroiam slava, trzymamy kciuki. Niech żyją online!
RESTRICTIONS UPDATE: CAPACITIES RETURN TO 100% BUT STILL NO DANCING.
Wulkan przykrył się chmurami. Nie chce patrzeć na to wszystko.
RESTRICTIONS UPDATE: CAPACITIES RETURN TO 100% BUT STILL NO DANCING.
Sowieci
Sowieci. Ruscy. Moskale. Bolszewicy. Kacapy. Tak nazywamy Rosjan, ludzi, którzy w niczym i nigdy nie zasłużyli sobie na naszą pogardę czy nienawiść. Rosjan, którzy byli ofiarami tej samej co my nędzy, zbrodni i kłamstwa, któremu na imię Imperium. Kłamstwa, bo nigdy ten twór żadnym imperium nie był. Powstały na gruzach zdegenerowanej i skorumpowanej carskiej Rosji historyczny absurd dzięki garstce gotowych na wszystko bandytów ogłosił się państwem proletariackiego raju, którego szczęścia miały od teraz strzec karabiny maszynowe i syberyjski śnieg.
Drugi absurd powstały na gruzach zniszczonego państwa, poszedł o krok dalej i katorgę zamienił na gaz. Rosjanie zapłacili za zwycięstwo nad hitlerem milionami ofiar. Walczyli dzielnie i nieustępliwie, walczyli za swój kraj i życie innych budząc trwogę nie tylko u wroga. Dla wielu z nich defilada zwycięstwa zakończyła się na Sybirze.
Teraz ten zmutowany absurd zwany putinowską Rosją najechał niepodległą i bohaterską Ukrainę, naszych sąsiadów, naszych braci.
Są w ojczyźnie rachunki krzywd, których obca dłoń nie wykreśli. My, Polacy pokazujemy w tym trudnym czasie, że wiersz pamiętamy. Jednak zjednoczeni w pomocy dla Ukrainy nie zapominajmy o Rosjanach. Nie pozwólmy, żeby pulchna łapa kremlowskiego satrapy wykreśliła następne pokolenia Rosjan.
Ich miejsce jest tu, obok nas, w dostatniej i bezpiecznej Europie, która choć powstała na zgliszczach wojen nie jest żadnym absurdem, ale snem tych wszystkich, którzy chcą żyć, tworzyć i kochać. I nic więcej, więcej nic.
tomekT.T poeta wielkomiejski.
10 marca czwartek.
Krótki się robi ten dziennik wojenny. Dużo złych emocji. W telewizji strzela.
Chińska Fenix TV, państwowo prywatna , nadaje głównie dla diaspory ( stąd w kadrze z prawej strony litery tradycyjnie w pionie). Ich dziennikarz po stronie ukraińskiej bardzo pro kijowski, na ich stronie https://www.ifeng.com/ zdjęcie dzisiaj Ukrainki całującej swojego żołnierza.
Nie tak sobie Włodku planowaliśmy tłumy na Nowej Fabrycznej.
,,Użytkownicy Facebooka i Instagrama w niektórych krajach będą mogli wzywać do przemocy wobec Rosjan i rosyjskich żołnierzy w kontekście inwazji na Ukrainę, po tym, jak firma macierzysta Meta wprowadziła tymczasową zmianę w swojej polityce dotyczącej mowy nienawiści. Firma tymczasowo zezwala również na niektóre posty wzywające do śmierci prezydenta Rosji Władimira Putina i jego białoruskiego odpowiednika Aleksandra Łukaszenki w krajach takich jak Rosja, Ukraina i Polska, zgodnie z wewnętrznymi e-mailami do moderatorów treści.”
Różowy śnieg na rannym wulkanie jak karuzela pod murem z telewizora, gdzie ,,salwy i wiatr z domów płonących”. Moje Campo di Fiori.
Novaja gazeta z dzisiaj: Можем ли мы сегодня начать процедуру присоединения к ЕС со страной, находящейся в состоянии <слово, запрещенное рос. властью>?…Czy możemy zacząć procedurę przyjmowania do EU kraju który znajduje się w stanie …( słowo wojna jest zakazane przez wladze rosyjskie). Pamiętam, jak wprowadzili tam obowiązek informowania czytelników, że dana organizacja ma zakaz działalności w Rosji. U szczytu potęgi Państwa Islamskiego przy każdym użyciu jego nazwy w prasie stało jak wół w nawiasie: ISIS- organizacja, której działalność zabroniona jest na terenie Federacji Rosyjskiej)
Przełom we współczesnym przemycie papierosów nastąpił dzięki Ludowym Chinom. Philip Morris i reszta producentów mieli specjalne departamenty do obsługi kontrabandy ( wiadomo kwestie podatkowe, akcyza). Dostawami zajmowały się firmowe statki na wodach eksterytorialnych ( półhurt głównie dla rybaków) i hurtownie stacjonarne np. na Cyprze – hurt na skalę przemysłową, dla kozaków- tutaj ładowano towar do kontenerów i przykrywano bananami czy co tam było pod ręką, wszystko za odpowiednią cenę. W tym konkretnym przypadku było to coś około 50 centów za paczkę. W przemytniczym fachu kalkulacja była prosta : żeby wyjść na swoje wpaść może tylko co drugi.
Niestety wprowadzono w większości portów skanery i kalkulację chuj jasny strzelił. Zostało kilka portów na Adriatyku, ale te były zajęte przez ekipy z Jugosławii, którym nikt nawet we śnie nie chciał wejść wtedy w drogę ( prezydent Czarnogóry Milo, bardzo porządny i bogaty człowiek, zacna postać a raczej posiedzieć). Sytuacja zrobiła się napięta jak nie przymierzając stryczek, bo wiele ładunków szło na kredyt albo zaliczkę, które trzeba było kiedyś zwrócić. W sukurs przyszło Państwo Środka. Okazało się, że ta sama paczka Marlboro tylko, że idealnie podrobiona, może kosztować 5 amerykańskich centów.
Na ponure twarze przemytników powrócił uśmiech, kobiety znowu stały się piękne a wódka w kieliszkach odpowiednio schłodzona I jak to w chińskiej ekonomii skali bywało i bywa wkrótce na rynku pojawiły się oferty z transportem do wyznaczonego miejsca, odpowiednio droższe rzecz jasna, bo ,,raztamożka” czyli przekupienie celnika na Zachodzie bardzo drogie, baardzo droogie!!
Skończyłem czytać Europę przeciw Żydom Alego. Rekordowych 140 stron w jeden wieczór. Wszystko przez lotniczych wyzyskiwaczy i ich rachunki za nadbagaż. Myślę, że sprawę zepsuł tłumacz a nie autor. ,,Mój”Sandor Marai ( mój z uwagi na związki osobiste z jego dziennikami) miał ,,uciekać z armią sowiecką”. No nie uciekał, bo niby jak a gdyby już, to znając Sandora to bardziej przed niż z . Natrafiłem natomiast dzięki tej lekturze na Sebastiana Romero Radigalesa, hiszpańskiego konsula w Salonikach. Nadgorliwiec, wyrwał Niemcom z rampy ponad pięciuset Żydów z jakim takim hiszpańskim pochodzeniem ( sefardyjscy jak w Sarajewie???). A, i jeszcze mały kolorycik lokalny. Depeszuje konsul brytyjski w latach trzydziestych z Hamburga, że niemieccy robotnicy harują po 60 godzin tygodniowo uśmiechnięci i bez pretensji, wszystko z nadzieją na bonus w postaci wakacji w Norwegii lub uwaga, uwaga: na Wyspach Kanaryjskich.
Gdy byłem bardzo, ale to bardzo młody, to odbyłem rozmowę z bardzo ale to bardzo wtedy starym mężczyzną, który przeżył rewolucję w Piotrogrodzie. Z całego zamieszania ten wówczas prawie dziewięćdziesięciolatek pamiętał tylko przemówienia Trockiego. Takie porywające były!
Profesor Hrycak zwrócił uwagę na fakt, że rzezi Polaków na Wołyniu dokonali ci sami ludzie , którzy krótko przed domowymi sposobami wymordowali Żydów.
A mu tu się żegnamy ze wspaniałymi polskimi sąsiadami w Bajamar. Że za rok, że znowu w grudniu ale tak naprawdę to niepokój w gardle i diabeł wie czy kiedyś jeszcze. Ale nic to Baśka! Będzie dobrze.
W czasie bombardowania Belgradu na jednym z murów pojawił się napis: Kolumbo, jebala te radoznalost!!! , co w luźnym przekładzie na polski znaczy: Ch ci w d Kolumbie za ciekawość.
Od S.:
,,Hi Thomas, sorry for long silence. Thank you for all you messages. I am very grateful support. …… I am going to join army in few days. Hopefully all this can be finished in month or two( very optimistically). But if not I suggest you better be prepared. Not sure how this plague is going to spread around Europe. But we will try to do our part of this job…
Good. But quite busy. Like I said in previous message. But generally mood among majority of people here is quite high. Kyiv is determined to fight. We still have ques of men conscripting for war. We are very thankful to Poland for all support: humanitarian, political and military
Cześć Tomasz, przepraszam za długą ciszę. Dziękuję za wszystkie wiadomości. Jestem bardzo wdzięczny za wsparcie. …. Za kilka dni wstąpię do wojska. Mam nadzieję, że za miesiąc lub dwa uda się to wszystko skończyć (bardzo optymistycznie). Ale jeśli nie, radzę lepiej się przygotować. Nie jestem pewien, jak ta plaga rozprzestrzeni się po Europie. Ale postaramy się wykonać naszą część tej pracy
Dobrze. Ale dość zajęty. Tak jak powiedziałem w poprzedniej wiadomości. Ale generalnie nastroje wśród większości tutejszych ludzi są dość wysokie. Kijów jest zdeterminowany do walki. Wciąż mamy ludzi chcących powołania na wojnę. Bardzo dziękujemy Polsce za wszelkie wsparcie: humanitarne, polityczne i wojskowe”.
I dalej marzec 2022.
Przekonanie o absolutnej racji jest szkodliwe w każdej sytuacji-pozycji przekonanego. Jak dla mnie za dużo ostatnimi czasy sądów ostatecznych i wszystkowiedzenia na każdy temat wokół. Za mało pytań, za mało wątpliwości. Wszystkim urosły brzuchy, żyje się wygodnie i bezpiecznie, raty kredytów spłacają się same, urlopy pracownicze coraz bardziej egzotyczne, sporty stały się ekstremalne a palenie niezdrowe. Aż się wszystko prosi o duży znak zapytania w kształcie grzyba na horyzoncie. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Tobias Ellwood w BBC Hardtalk pod koniec wywiadu zwraca uwagę na jeden, według mnie niesłychanie ważny szczegół. Putin nienawidzi Zachodu osobiście. Ta fucha na taksówce w Leningradzie po upadku Sowietów upokorzyła go, zmieniła. Kazimierz pisał w jednej ze swoich piosenek o mindsecie taryfiarza, który czeka na swojego dobroczyńcę ( o ile mnie pamięć nie zawodzi). Wyjątkowo podła profesja jak dla kogoś, kto jeszcze krótko przed był nadczłowiekiem ( nieważne, że w NRD). I bardzo niebezpieczny początek dla kogoś, kto w przyszłości zamiast licznika może wcisnąć atomowy guzik.
Dziś pobudka o 4:50 , żeby na Nadredaktora Manna zdążyć i ni słówka nie uronić. (próbowałem podcastów ale to nie to samo-doszło do tego, że czwartek ogłosiłem dniem trzeźwości, wszystko przez ten piątek. W Szanghaju było łatwiej, bo tam dopiero w południe albo zimą o trzynastej zaczynała się audycja). Kończę, bo Nadredaktor tłumaczy właśnie swojemu synowi kto to był Gąska Balbinka i że Jacek z Agatką mieli głowy z piłek do ping ponga.
Przerwany lot Ławrowa do Chin. Zawrócony w połowie drogi. Klasyczne chińskie. Coś się było zesrało w międzyczasie. Dla Sowietów to musi być ciężkie do zrozumienia. Mają za swoje.
Dezerter Czeczko popełnił samobójstwo. Szkoda dzieciaka. To musiał być straszny czas dla niego.
Księgarnia internetowa BookSale.pl poinformowała klientów o tym, że wycofuje ze sprzedaży książki brazylijskiego pisarza Paulo Coelho. To pokłosie jego kontrowersyjnej wypowiedzi na temat rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wystarczyło nie wydawać. I nie pisać.
Neville Chamberlain wynajmował swoje mieszkanie w Londynie Ribbentropowi. Oczywiście nie za darmo. Polityka polityką ale czynsz trzeba było pobierać. Konferencja w Monachium: – Straszny syf zostawiłeś po sobie Joachimie. Że o kuchni nie wspomnę. Sam więc widzisz, że nie mogę ci zwrócić depozytu.
Tromtadracja to rewers polskiej szczodrości. Uciekać od niej trzeba jak od jasnej cholery, bo gdy za późno to kelner Przekleństwo rachunek w tysiącach a nie jednostkach przynosi. Ani bym nie gardził, ani się bał Rosjan, trzeźwo tylko myślał ( trudne to, bo jak sam niedawno zauważyłem w pewnym wieku, nazwijmy go dla własnego komfortu późną dojrzałością, żeby nie rzec wczesną starością dochodzi do intelektualnego reumatyzmu, wszystkiegośmy pewni, na wszystko posiadamy zdanie bo koniec nasz tuż za rogiem i wątpić nie wypada). Ergo Rosjanie nie powiedzieli ostatniego słowa a do happy endu droga jak do zdrowego stylu życia daleka, by nie powiedzieć kręta, zawiła i ślepa. Aksenazy według Lechonia podejrzewał Towiańskiego ( jaka kurwa szkoda, że nie ma tu Huberta: Wróć!!!!!) o wypłaty z rosyjskiej ambasady w Paryżu. Krasiński w Rzymie pisze o siostrze Martynie, co to nie tylko naszym ale nawet samemu papieżowi w głowie zawróciła. Jeśli dwieście bez mała lat temu Ochrana takie pomysły miała, to co powiedzieć o dziś!? Szkoda chyba czasu na medialne njusy. Lepiej patrzeć w niebo i zwizualizować sobie ( jak wyśpiewał Wiadomy Artysta) koniec systemu kleptokracji, najlepiej w upojeniu.
N. był po bombach na Kosowie licznikiem ofiar. Zero stresu. Amerykanie wystawili czujki na dojazdach więc serbska wieś spokojna, sielska i anielska. Nagle jak nie łupnie! Wszystkie oczy w słup! Główna baza amerykańska w Bondsteel wydała rozkaz, że Serbowie mają oddać broń. Wszystką broń. Na to dictum Amerykanie z czujek w wiosce, że ni ch… nie oddawać, bo to pewna śmierć i takie tam. Zdążyli się zbratać z Serbami z wioski i szkoda im było nowych znajomych. Zaczęły się nerwowe telefony, przekleństwa. W końcu ci z głównej bazy podjechali wozem pancernym pod samą wieś na co czujki ostentacyjnie zarepetowały broń. Mało brakowało a doszłoby do nowej wojny secesyjnej, tym razem na Kosowie. W końcu służbiści ustąpili i odjechali z kilkoma karabinami oddanymi na pokaz. Czujki były z siebie zadowolone a wieś przeżyła nie ruszana więcej przez nikogo.
Kiepskie to Judeo chrześcijaństwo. Od zarania. Jakby pan bóg nie wycofał zamówienia na syna u Abrachama, to by się książka skończyła zaraz po wstępie. Na krzyż się nie dodzwonił. Może out of credit był.
Zły czas i takież myśli.
Madryt. Dalej marzec.
Pogarda i nienawiść do Rosjan, to źli doradcy. Nie dalej jak ćwierć wieku temu unikałem polskiego w wiedeńskich sklepach, bo od razu na garbie miałem obsługę. I nie po to, żeby mi pomóc. Rzeczy potrafią się szybko zmieniać, tak szybko, że zapominamy o tym jak było.
Pod madryckim Prado siedział żebrak oszust z ukraińskim szyldem. W oczach miał ból i łzy. Prawdziwe. Przerosło go chyba własne kłamstwo Podszedłem i dałem. Należało mu się.
Dzień krótszy od najkrótszego.
Pierwsza od dawna wyspana noc. Słońce za oknem a Christina Bjorkoe z Bachem w komputerze. Właśnie się doczytałem, że jest Dunką a nie Islandką jak nie wiedzieć czemu uważałem.
Zawyżanie liczby ofiar, wykorzystywanie Zagłady do celów własnych, grupowych i państwowych, cała ta żałosna cepeliada z polskimi obozami śmierci w tle to dowód na człowieczą niezmienność oraz upór w głupocie. Pozostaje tylko patrzeć w niebo i czekać na meteoryt. W niczym nie jesteśmy lepsi od dinozaurów które, jeśli zabijały, to tylko po to, żeby się najeść.
Przyczynek do dyskusji: Wszyscy są zgodni co do tego, że traumą dla Adolfa była kapitulacja Niemiec w 1918, ten nóż w niemieckie plecy wbity przez żydowskich lewaków. Wannsee miała miejsce po zatrzymaniu się Barbarossy, kiedy wojskowi pierwszy raz zwątpili w rychłe zwycięstwo. Trzeba było pomyśleć jak obronić Niemcy przed kolejną kapitulacją. Nic tak nie cementuje więzi międzyludzkich jak wspólna zbrodnia. Wszyscy winni, wszyscy ubabrani, żadnych złudzeń co do przyszłości. Zagłada była według mnie takim mordem rytualnym, założycielskim. Wiedzieli o niej wszyscy Niemcy, potwierdzone w wielu źródłach. Koniec wojny, zażarty opór jaki stawili to potwierdza. Nie mieli już nic do stracenia.
Koniec marca. Szkoda, że nie wojny. Dużo pracy, ciągle w drodze. Zmęczenie. Od jutra Madryt.
W Madrycie stolik do mnie obiad jadła rodzina amerykańskich debili ( bachor cały czas dmuchał butelkę robiąc gwizd nie do zniesienia). Po amerykańskim sadząc middle -middle upper class. Słysząc polski milkli co chwila myśląc pewnie, że to rosyjski. Kelnerem zaśmiał się na moją propozycję zmiany nazwy Salada Russa na ukraińska.
Dynastyczne zacietrzewienie i troska o kolekcję ziem doprowadziły hiszpańskich Habsburgów do takiego poziomu seksu w rodzinie, że dwójka dzieci Filipa II miała wskaźnik kazirodztwa właściwy potomstwu bezpośredniego rodzeństwa. Oczywiście za każdym razem, kiedy pomysł małżeństwa był nawet jak na ówczesne standardy zbyt śmiały, czyli na przykład ślub króla z córką rodzonej siostry zgody musiał udzielić sam papież. I udzielał, a co mu tam! Dziedziczne choroby, zdeformowane ciała i obłęd. Wszystko to w służbie boga i ojczyzny. Jakiego boga i jakiej ojczyzny pozostaje zapytać. Ki chuj !? – innemi słowy.
Tak sobie dłubiemy patyczkiem te granice, czyli kreski w błocie a potem zabijamy nawzajem, gdy ktoś je przekroczy.
Wojna. Dziennik ciężko ranny. Nikt nie wie jak i gdzie się skończy. Plany niczym zieleń brylantowa trudne do użycia. Z wojen kilkudniowych szybko robią sią półwiekowe, światowe i więcej nic. Więcej NIC.
Przestała ukazywać się rosyjska Novaja Gazieta. Decyzja redakcji: do końca ,,operacji specjalnej”.
Belgrad w słońcu. Zielono wszędzie. Szczęście, że nie brylantowo. Zresztą w Rosji już nie trują. Brylantowa zieleń poszła w odstawkę. Teraz tam się strzela. Tak prościej i skuteczniej.
Głupio w dziennikach przewidywać przyszłość. Przyjdzie czytelnik i nas wyśmieje. On przecież zawsze wie lepiej.
W powietrzu normalność, na twarzach strach. Dostałem w prezencie belgradzkie Novoje Vreme z lipca 1943 roku. Tam też życie jak zwykle. Ktoś sprzedaje fryzjerski zakład, ktoś inny otwiera restaurację. Pod Kurskiem trwają walki a dzielny naród włoski broni Sycylii przed Amerykanami. Szwajcarzy strącili dwa angielskie samoloty…
Koncert grupy Legende w Domu Sindikata na Targu Nikole Pasica, gdzie piłem dawno temu pierwszą belgradzką kawę i uczyłem się języka na porannym wydaniu dziennika Danas drukowanego alfabetem łacińskim. Cirilica wydawała mi się wtedy zdecydowanie poza zasięgiem. Minęło kilka lat i przestałem ją odróżniać od latinicy. Legende obchodziły 35 rocznicę istnienia. Obliczyłem. Dokładnie rok po ich debiucie spałem na ławce Parku Pionierskiego przed ambasadą Turcji. Było gorąco, bezpiecznie i wygodnie. W środku nocy na chodnik wjechało sportowe auto. Dzikie, amerykańskie z piękną dziewczyną obok kierowcy. Przeciągnąłem się słodko na ławce i zamarzyłem. A właściwie zaśniłem i śnię tak do dzisiaj. Następnego dnia, kiedy z pachnącą klejem turecką wizą zmierzałem do najpiękniejszego na świecie dworca kolejowego, skąd wszystkie tory prowadziły w świat jeszcze nieodkryty, z małej knajpy tuż pod chodnikiem wyszedł pijany mężczyzna. Była piętnasta z minutami. Ledwo stał na nogach. W prawej dłoni trzymał lśniącą popołudniowym słońcem trąbkę. Kiwając się niepewnie stanął w rozkroku i uzyskawszy jaki taki balans podniósł instrument do ust. Nabrał głęboko powietrza. Zagrał. Zatrzymałem się. Wszyscyśmy się zatrzymali. Melodia była piękna, smutna, radosna. Bałkańska na pewno. Może to był Djurdjevdan? Na peronie sapał już parowóz. Niebo było błękitne, trąbka podbiła całą ulicę aż po dach a ludzie uśmiechali się patrząc sobie prosto w oczy.
Ovom ulicom vise necu da prolazim – Nigdy już nie przejdę tą ulicą, moja ulubiona piosenka Legend:
https://www.youtube.com/watch?v=HiK6oaoUsjM
Powietrze pachnie Wielkanocą.
Przestała mnie śmieszyć wojenna satyra. Wszystkie te memy, kawały i karykatury. Giną ludzie, niewinni ludzie, dzieje się zło w imię patykiem na błocie kresek stawianych.
Belgrad.
,,Atomowa” kolacja z profesor I., Rosjanką wykładającą na tutejszym uniwersytecie. Dziesiątki wątków ( I. znała na ten przykład reżysera Bałabanowa, tego od Gruz 200. Powiedziała o Nabokovie, że sam tłumaczył to co napisał po amerykańsku na rosyjski i dopiero w tłumaczeniu(własnym) widzi się prawdziwy geniusz. I. zgadza się z Catem Mackiewiczem w pełni, że kara śmierci awansowała Dostojewskiego z drugorzędnego pisarza rosyjskiego na pierwszorzędnego światowego. Okazuje się, że za serbskim komiksem stoją rosyjscy ,,biali” emigranci. Pani profesor jest autorytetem w temacie, przywiozłem jej z Polski od znajomego polskiego historyka, dzięki któremu ta kolacja, dwie torby komiksów z legendarnym Relaksem włącznie. I. wspomniała obraz Aleksandra Newskiego jaki Piłsudski w ramach przeprosin za zburzenie cerkwi w Warszawie wysłał do Belgradu. Szukam autora, ponoć słynny polski.
Pytanie aktualne: Była kiedyś wielka wojna po zarazie? Z reguły chyba bywało na odwrót.
W Belgradzie strach przed wielką wojną. Nawet nie strach, ale przekonanie.
Byłem na ,,Wujaszku Wani” Czechowa w belgradzkim dramatycznym. Bilet po znajomości. Pierwsza scena o zarazie, ostatnia o beznadziei. Bardzo dzisiejsze. Narody, które przeżyły wojnę mają wyostrzony zmysł na zło. Nic w tym intelektualnego, bardziej zwierzęca niż ludzka reakcja na wszechmoc śmierci.
W mieście, w moim Mieście wiosna już na całego.
Jak powiedział Albert Camus: „źle nazywać rzeczy to dodawać do nieszczęść świata”.
,, Solidarność to w sposób fundamentalny najmocniejsza odpowiedź na wojnę. Wojna mówi: żadne życie się nie liczy, solidarność na to: liczy się każde. Jesteśmy solidarni także dlatego, że wiemy, że sami możemy wymagać wsparcia, i chcemy, by odruch pomocy się upowszechnił. W świecie przemocy wartości jak najdosłowniej pomagają przeżyć.
A poza tym wszyscy powinniśmy odświeżyć umiejętność udzielania pierwszej pomocy i zgromadzić podstawowe zapasy, ci zaś, którzy są do tego sposobni, nauczyć się strzelać lub tę sprawność odświeżyć. Takie czasy po wielkiej iluzji.”
Kawa w Belgradzie, piwo w Monachium, whisky we Wrocławiu. Wszystko w ciągu 6 godzin. Wszystko zdobyte w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Wszystko może być stracone w sekundę.
Obiad z dwójką serbskich przedsiębiorców filantropów i profesorem A. Rosjaninem wykładającym historię w Belgradzie. A. jest poczwórnie zaszczepiony. Najpierw chińską w Belgradzie. potem Sputnikiem w Moskwie i na koniec Pfizerem w Europie. Tak to jest kiedy ktoś nie należy tylko do jednego świata. Bywają czasy, kiedy transgraniczność nie popłaca. A. urodził się w Kaliningradzie, sto kilometrów ode mnie.
Myślę, że problem z osądzeniem odpowiedzialnych za Zagładę przez samych Niemców był znacznie poważniejszy aniżeli tylko ochrona swoich przed obcymi, wyparcie zbrodni ze wspólnej świadomości itp. Zagłada była pierwszą w historii zbrodnią państwową, zadekretowaną i stosownie uregulowaną, stąd każdy sędzia musiał truchleć na samą myśl o sądzeniu prawa według tegoż samego prawa. Jurystyczna tautologia na opak, jak nie robić to źle. Wszechmocny bóg stworzył kamień, którego sam nie może podnieść. Aparat opresji jakim jest państwo, stworzony przez ludzkość, aby chronić, karmić i napadać skierował się przeciwko własnym podopiecznym. Bauman odmawiał Niemcom monopolu na Zagładę, uważał, że każde państwo jest do tego zdolne.
W telewizji Chińczyk Kanadyjczyk Bruce Liu, gra koncert Francuza Polaka Szopena w warszawskiej filharmonii. Dyryguje Polak Rosjanin Andrej Borejko. Takiego świata chcę, taki świat mi się podoba.
W niedzielę wytrzymałem bez wiadomości. Od poniedziałku znowu ślepię a dziś to prawie się obraziłem na pewną informację. Stara była, jeszcze trochę i jednodniowa! No skandal, żeby taką padlinę online przy życiu trzymać. Informacje są od ciągłej zmiany, zawsze nowe, zawsze bulwersujące. A nie takie tam coś, nie wiadomo co i ilu, czy ile, czy kto, czy kogo, czy coś, czy czegoś.
Tani lot do Belgii.
Uczyńcie wasze samoloty niewygodnymi! Niech wasze siedzenia będą ciasne, oparcia kanciaste a obsługa niegrzeczna! Niech wasze tak zawsze znaczy nie, a nie też nie!
Wasze bilety mają być tanie, ale tylko na pierwszy rzut. Potem walcie frajerów na czym się da! Karty pokładowe, spuchnięte plecaki i ułamki centymetrów lub gramów w opłaconym naprzód smutku. Niech przeklinają dzień, kiedy kliknęli waszą ikonę! Mają być poniżeni, złamani i dostarczeni. Tak…Pracujcie wytrwale nad tym trzecim, bo wcale nie jest to takie potrzebne. Gdy uda się w końcu uniknąć kosztownych startów z lądowaniami, to zyski wasze miast samolotów poszybują wysoko i hen w obłoki! Pracujcie więc, wymyślajcie i trudźcie się! Niech niebo będzie dla was granicą a klient-pasażer-jeleń-frajer słodką sukcesu obietnicą! Amen.
D.jest prawniczką i pomaga Ukraińcom w formalnościach, których wbrew pozorom jest bez liku. Dzieci z różnych ojców, kolejni mężowie z innymi paszportami, eksmisje nieletnich w ciąży itd. Wielu Ukraińców a właściwie Ukrainek z dziećmi ,,odbiło” się od niemieckich procedur. Zbyt skomplikowane i językowo nie do przejścia. Zaraz po sowieckiej napaści na polsko ukraińską granicę przybyły hordy obcojęzycznych kretynów z humanitarnych ,,sieciówek “. Nie znając ani be ani me narobili szumu z zamętem odciągając od właściwej pracy tłumaczy wolontariuszy. D. opowiedziała mi o Ukraince, która przyjechała do Polski w samych klapkach. Był luty. Do kobiety nic nie docierało, nie rozumiała tego co wokół. Kurczowo ściskała wyładowany telefon. Zapomniała ładowarki.
Prawosławna Wielkanoc. Wysyłam przyjaciołom życzenia po serbsku, ukraińsku i rosyjsku. Jedni w domu, inni na froncie jeszcze inni na emigracji. Щасливого Великодня. Христос Воскрес. Srećan Uskrs!
Znowu Belgrad.
Niejaki Musk kupił coś za co zapłacił czymś i przez to teraz ma więcej aniżeli miał. Może teraz też pisać co żywnie sobie pomyśli, jeśli oczywiście pomyśli. Może też nie pisać nic, jeśli nie myśli. To zresztą bardzo nieważne, bo i tak nie zostanie po nim nic. Nic przez małe ,,n”. No chyba, że się postara i mnożąc kapitał wyprzedzi najbogatszego człowieka w historii, króla Mali niejakiego Mansa Musę. Wtedy zasłuży na prawdziwe, duże ,,capital N”. Trzymam kciuki!
Jedyna korrida poza Hiszpanią odbyła się w Belgradzie 1971- go. Dla matadorów było to podwójne przeżycie. Pierwszy raz w ich karierze publiczność kibicowała bykom.
Koniec kwietnia a może i świata.
Świt. Pierwsza porcja internetu. Wojna rano, wieczór, we dnie, w nocy.
Rosyjski film Dylda o powojennym Leningradzie. Tak poruszający i piękny jak tylko rosyjskie filmy być potrafią. A więc dlaczego? Dlaczego to zrobili, dlaczego napadli Ukrainę? To pytanie dręczy pewnie nie tylko mnie.
Film wysłałem znajomym Rosjanom. Podziękowali wszyscy. Obejrzą.
Szef ONZ w Kijowie. W masce. Wiadomo covid.
Od pewnego czasu (lat?) staram się być lepszym dla siebie i innych. Kochać siebie, bliźniego i okazywać to. Nie wywyższać się i nie zaciekać; kiedy można pomóc, wspomóc czy doradzić. Porozmawiać, odwiedzić i odprowadzić, gdy nadejdzie czas. Nigdy nie osądzać, zawsze starać się zrozumieć, nawet wtedy, gdy to własnym jest rzeczom wbrew. Wszystko bez boga i nadziei na wieczną nagrodę czy strachu przed takimż potępieniem. Wszystko dzięki Tym, których spotykam na swojej drodze. Wszystko dzięki miłości, przyjaźni i radości z bycia z nimi tutaj, na Ziemi.
Fryderyk Wielki ubierał szary żołnierski mundur. Stalin zawsze chodził bez pieniędzy. Marszałek Piłsudski był po prostu biedny. Putinowi włoska policja skonfiskowała właśnie jacht. Stalin w młodości był gangsterem, Piłsudski terrorystą. Putin taksówkarzem.
Oorlog. Rat. Sota. Digmaan. Rhyfel. Savash. Perang. Codagh. Karsh. Karas. Bійни. Krig, Guerra. Krieg. War. Wojna w każdym języku warczy złem.
Cztery lata temu trafiłem przypadkiem na międzynarodowe targi w Hanoi. Targi nie pamiętam czego, bo wystawcy byli od sasa do lasa. Wyróżniali się Rosjanie z kolei państwowych oferujący przewóz towarów i nowoczesne wagony. Ładne stoisko i młodzi ludzie z angielskim na ustach. Odstawali od tła, bo wokół była sama bieda, dno i korupcja. Stoiska państwowe z Kuby, Laosu, Kambodży. Stara Laotanka oferowała technologię powlekania słonych paluszków czekoladą albo coś w tym sensie. Spuchnięty od alkoholu i jedzenia uśmiechnięty młody buc w krawacie reprezentował jakiś bliskowschodni kraj, gdzie społeczeństwo zdycha z głodu a jego wybrańcy pozują na ludzi sukcesu i w ogóle bardzo są cool. Z perspektywy czasu widać, że były to targi alegoryczne i prorocze. Tak wyglądają teraz partnerzy sukcesu Rosji, jej rozwoju, postępu oraz wojny ,,co to ma być o pokój”.
Poranna gonitwa za dobrą nowiną po internecie. Że wygrali, że przegrali, że podpisali, że poddali… Nic z tego. Wojna trwa w najlepsze, które w dodatku może dopiero nadejść.
Sobota, 14 maja.
Zaczynam liczyć czas tak jak przed wojną. Wierzę, że będzie dobrze. Jeden człowiek, jeden problem. Kremlowski taksówkarz. Termin przydatności mocno ograniczony.
Poniedziałek, 15 maja.
Wiele tak zwanych osiągnięć w świecie cyfrowym kreuje potrzeby, które potem same się zaspokajają tworząc jednocześnie nowe przygotowane do zaspokojenia i tak w kółko, coraz głębiej aż w ogóle ni świata ni człowieka stamtąd nie widać. Czy to jest postęp? Oczywiście, że nie. Stara jak ludzkość historia ucieczki przed tym co nieuniknione spakowana dla niepoznaki w estetyczny plastik oraz chromy.
Środa ,17 maja.
Złapano dwójkę polskich szpiegów fotografów. Niedaleko ode mnie. Wygląda na sowiecką ustawkę. Po co komu zdjęcia fabryki zbrojeniowej, skoro aktualne są w internecie. Media mainstreamowe nie podjęły na razie tematu.
Wczoraj obejrzałem Ustav Republike Hrvatske z nieodżałowanym, genialnym Nebojszą Glogovcem w roli głównej. Syn chorwackiego ustaszy, transwestyta i jego sąsiad, chorwacki policjant, Serb z pochodzenia. Film piękny, prosty i mówiący o tym co w życiu najważniejsze.
Życie, czas bezwiednie stracony taka refleksja nachodzi mnie na myśl o polskich politykach.
Jutro wylot do Wiednia.
Kolacja pożegnalna z przyjaciółmi w pięknej winiarni na wzgórzach Szumadji. Podarowałem S. książki o historii relacji polsko-jugosłowiańskich.
18 maja. Wczoraj był wtorek.
Sonda Voyager 1 zaczyna płatać figle. Wystrzelona tydzień przed moimi dziesiątymi urodzinami jest teraz daleko i głęboko między gwiazdami, poza Układem Słonecznym. Wszystko niby działa a wysyła sprzeczne sygnały. Wiek? Samotność? A może ktoś się dosiadł?
Słoneczny kurz na ekranie komputera.
Sobota, 21 maja.
Takem sobie dzisiaj pomyślał o szkolnictwie, na kanwie felietonu Hartmanna: Problem lekcji religii w szkołach ma swoją bardzo materialną stronę. To przecież nie tylko kadry niczego innego robić nie potrafiące, ale także ich kuźnie oraz roczniki studiujących obecnie przyszłych katechetów. Rozwiązaniem mogłaby być likwidacja celibatu i przesunięcie ich do pracy partyjnej w terenie albo co w obecnych czasach wydaje się być bardziej na tak zwanej rzeczy przywrócenie pełnowymiarowego Przysposobienia Obronnego. Rzuty drewnianym granatem, opaski uciskowe i reanimacja usta usta nie wydają się być bardziej skomplikowanym tematem od wyjaśnienia trzech osób w jednej, ciąży dziewicy czy śmiertelnej wagi grzechu masturbacji.
Zacząłem czytać dobrą biografię Aleksandra Macha, przedwojennego słowackiego radykała, potem współpracownika nazistów a jeszcze potem cudem skazanego przez czechosłowackich komunistów na 20 lat więzienia zamiast na stryczek. Podobno uratowała go przyjaźń z Gustavem Husakiem, co znalazłem w czeskiej z kolei biografii tego drugiego. Polowałem bez skutku na dzienniki Macha ale biografia na początek chyba lepsza. W dodatku po słowacku. Naużerałem się na wstępie ze słowem użer (,,u” tzw. długie i nijak je wcisnąć translatorowi klawiaturą). W końcu udało się. Użer to lichwa. Bardzo ładnie i celnie jak to u Słowian zwykle bywa. Aha i jeszcze przymiotnik ludaćki, czyli ludowy po serbsku znaczy wariacki.
Wtorek, 24 maja.
W każdym odwiedzanym kraju strzelam pilotem po kanałach. Pokaż mi swoją telewizję, a powiem ci kim jesteś. Ocena subiektywna, bo jednorazowa i przez to przypadkowa. Z reguły w łóżku, na krótko przed ostatnią lekturą znajduję 1, naciskam CH+ i jazda!
Najgorsze telewizje jak dotychczas w moim rankingu to polska i węgierska. Na co drugim kanale hałdy reklamowego śmiecia, filmy żadne, seriale płaskie z dialogami, których nie trzeba słuchać, bo i tak wszystko widać. Jeśli już jakiś ciut lepszy film dokumentalny to o wędkarstwie w Szkocji albo tym podobny a ja ryb przecież nie łowię. Na pewno są w tych krajach kanały telewizji płatnej, ciekawej i niszowej. Moją jednak zasadą jest rozstrzał publiczny, dostępny i dla wszystkich.
Chińska telewizja bez większego komercyjnego brudu, lecz za to z dość wyraźnym, by nie powiedzieć łopatologicznym przekazem państwowym. Nudy na nudy. Amerykańska na odwrót: o dupie Maryni i na wesoło aż do warg zdrętwienia. Strach pomyśleć co pokażą na koniec świata.
Hiszpańska znajduje się o galaktykę wyżej, bo wiadomo kultura, temperament południowy i solidna edukacja . Oczywiście nadmiar sportu, ale taki ich urok i bogom chwała za to. Brytyjska informuje najlepiej chyba na świecie, w zabawie jednak idzie mocno w dół do tak zwanych mas, co to ani be ani me, chociaż abonament płacą ( sam zresztą płaciłem za BBC i był to jedyny w moim życiu haracz, który uważałem za słuszny i uzasadniony).
Niemcy podług mej jakże subiektywnej oceny znajdują się powyżej średniej rankingu. Szwajcarzy o ząbek nawet wyżej. Dużo solidnej publicystyki, krajowe programy bez reklamowego śmiecia ,podobnie zresztą jak BBC.
Serbska telewizja wyjątkowo dobra z klasyką światowego kina na co czwartym kanale i tak jak w Hiszpanii sport, sport, sport z transmisją piłkarskiej ligi chińskiej włącznie. Moi kochani Serbowie uwielbiają hazard. Oni żyją hazardem. Nawet najmniejsza prowincjonalna mieścina ma dwie, trzy ,,kockarnice”, lokale gdzie obstawić można wszystko od finału Ligii Mistrzów do 4 ligi niemieckiej. Za kawę i napoje tam się nie płaci. Taka zasada.
Teraz przechodzę do zwycięzców mojego tendencyjnego rankingu krajowych telewizorów.
Miejsce drugie to telewizja słowacka. Zawsze kilka dobrych filmów jednocześnie, publicystyka solidna, taniec ludowy kolorowy. Podobnie jest ze zwycięzcą, czyli telewizją czeską, którą jednak od wszystkich przegranych wyróżnia kreatywność nadrealna z nieziemską wręcz odwagą.
Bo kto o zdrowych zmysłach wyemituje w sobotni wieczór na jednym z głównych kanałów film dokumentalny o historii trolejbusów w byłej już Czechosłowacji? A oni to zrobili!!! Sam to widziałem i oderwać od obrazu nijak się nie mogłem. Zamurowało mnie, zaczarowało podobnie pewnie jak miliony Czechów, posiadaczy najlepszej telewizji na świecie. Moim świecie.
Środa, 25 maja.
Budapeszt. Orban ogłosił stan wyjątkowy. Wiadomo, przyjechałem.
Przestałem odwiedzać miejsca w których kiedyś byłem. Przeszła mi na nie ochota. Szukam teraz tych, w których dopiero będę. A może to nie ochota przeszła tylko zapotrzebowanie na nostalgię, która traci rację bytu, gdy teraz lepsze jest od przed?
Zacząłem pisać ten dziennik 10 lat temu w Szanghaju, żeby nie zwariować. Zrywałem się około 4 rano i była to moja terapia. Po kilku latach wydobrzałem a dziennik stał się zapisem przeżyć dla Włodka, tak że kiedy spotykaliśmy się raz do roku to nie było potrzeby żeby opowiadał co i jak… Teraz jest ten dziennik rodzajem porannej gimnastyki, którą bardzo sobie cenię plus zapisem jakiś tam spostrzeżeń i refleksji ze środka nocy. Bardziej osobiste fragmenty zaznaczam na niebiesko, nie idą do publikacji. Bez niebieskich fragmentów nie byłoby reszty i na odwrót.
Czwartek, 26 maja. Budapeszt.
Drugi dzień węgierskiego stanu wyjątkowego. Dunaj pokreślony żółtymi kreskami tramwajów w porannym błękicie. Most Małgorzaty w remoncie, poza tym żadnych zmian. Kawiarnia New York, ulubione miejsce Sandora Marayi’a – tak się moje życie z książką okładka w okładkę zderzyło. Najpiękniejsza kawiarnia świata i w przenośni i dosłownie.
Piątek, 27 maja. Siofok.
Jeden mój znajomy z dawnych ,,opozycyjnych” czasów donosił SB. Szybko uświadomiłem sobie, że jest mi to absolutnie obojętne, co najwyżej współczuję człowiekowi, jeśli z tego powodu nachodzą go teraz jakieś katusze. Nic a nic nie rozumiem polskiego zacietrzewienia w tropieniu współpracowników tajnych, jawnych czy przeźroczystych i triumfalnego ryku po znalezieniu każdego paragonu, oświadczenia, numeru, pseudonimu nadawanego przez służby, które działały jak wszystko inne w socjalizmie czyli chujowo mając do dyspozycji takież marchewki jak i kijki, czyli tychże marchewek brak: paszport, bułgarski koniak, awans w zakładzie pracy, którego dyrektor potrafił zgarnąć z premiami nawet do 600 dolarów rocznie. A kto się oburza na tych biedaków tajnych i niechcących?!!Najbardziej oczywiście ci, dla których szczytem heroizmu było wtedy wyskrobanie na ścianie dworcowego kibla napisu: ,,Kaowiec jest głupi”, a którzy podsumowując swoje życie stojąc przed lustrem nie mogą dostrzec samych siebie:,,Zupełnie mnie nie widać…Hmm całkiem jak wampir. Ha! przynajmniej coś!”.
Niedzielny poranek. Wiedeń. 29 maja.
Wieczorem w hotelowym barze czytałem serbską cyrylicą historię ruchu oporu w okupowanym Belgradzie. Dwa stoły dalej cuchnący kilkudniowym alkoholem Rosjanin zamawiał przez telefon kurwę. Miał brzydki akcent i takież słownictwo. Był bardzo dobrze ubrany. Oddzielał nas stolik austriackiego dziadka sponsora z synem i wnuczkiem. Dziadek ledwie siedział. Blat przed nim szczelnie zastawiały puste butelki po piwie. Próbował coś dośpiewać chłopcu klaszcząc przy tym nierówno. Pod ich stołem stały reklamówki z prezentami. Po kilku stronach mojej lektury do Rosjanina przysiadła się zamówiona na chybcika rozpusta. Chuda blondynka ze ściągniętymi w ciup czerwonymi ustami próbowała odpowiadać uśmiechem na żarty klienta. Była bardzo młoda. Sądząc po sylwetce i ruchach rąk zdążyła już urodzić. Jej rosyjski był prowincjonalnie solidny. Dziadek sponsor zamilkł w końcu w zamyśleniu. Wróciłem do książki. Po dwóch kartkach bar opustoszał a po jeszcze jednej mój kufel z kieliszkiem. Poprosiłem o rachunek.
Z Wiednia leciałem samolotem Lauda Air, tym samym którym przed trzydziestu laty regularnie latałem z Wiednia do Bangkoku. Były to wtedy bardzo eleganckie linie. Stewardzi zmieniali marynarki do kolacji, równie dobrej jak obecnie serwowane w klasie biznes. Jako pierwsi wprowadzili personal video w klasie ekonomicznej. Pamiętam swój pierwszy film obejrzany w ten sposób. ,,Ronin” z De Niro. Nie było jeszcze funkcji przewijania filmu, wchodziło się po prostu na seans. Do dzisiaj, mimo przelatanego świata w szerz i w szerz, wspominam to jako najszczęśliwszy moment jaki przeżyłem w powietrzu. Teraz Lauda stał się podniebnym PKS-em dla tanich linii lotniczych, których nazwy nie wymienię, żeby nie psuć tego co napisałem powyżej.
Po południu małe piwo pod kościołem na rynku belgijskiego miasteczka i karczemna awantura w eleganckiej kawiarni vis a vis. Ona i on, bardziej w okolicach pięćdziesiątki niźli czterdziestki, ledwo trzymali się na nogach a mimo to próbowali ruszyć na siebie tak zwanym bykiem rycząc przy tym coś po flamandzku, co zważywszy na niezbyt miłą melodię tego języka w wydaniu trzeźwym spotęgowane echem śródmiejskich kamienic nadawało pijackiemu bełkotowi iście diabelski wymiar godny Hieronima Bosha, który urodził się gdzieś tu przecież niedaleko. Rozdzielić próbował ich młodzian mniej od nich pijany i jak to w takich sytuacjach bywa nie tyle w obronie pijanej stanął co pijany był go wkurwił i tak otworzył się trzeci front. Otworzyły się też drzwi auta od strony kierowcy, gdzie usiłował wsiąść i jak domyślam się uciec główny agresor uznając trzeźwo, że nec Hercules contra plures szczególnie, iż pojawiło się kolejnych kilku rozdzielaczy-negocjatorów,do których dołączyła młodziutka kelnerka z eleganckiej kawiarni. Tymczasem publiczność zaczęła dopisywać ponad miarę. Z okolicznych knajpek wylegli gapie, zatrzymywać się zaczęli rowerzyści oraz spacerowicze. Oczekiwałem przybycia patrolu policji z komendy dwa rogi dalej. Nie przebył jednak, bo nie miał już po co. Jak cięciem noża albo pałeczką dyrygenta awantura zgasła nagle i nieodwołalnie a jej koniec przypieczętowały dwa odjeżdżające z miejsca zamieszania samochody. Najwyraźniej przemówił flamandzki zdrowy rozsądek pospołu z miłością bliźniego. I tak zakończyła się wielka niedzielna awantura w małym belgijskim miasteczku. Będzie o czym plotkować do następnej, kto wie może już za rok albo i za dziesięć.
Wtorek, 31 maja. Belgia.
Koncert Zimermana w Amsterdamie przełożony na rok później. W obecnych czasach to odważna decyzja.