Wednesday, January 7, 2015
Czytam Balakiana Golgotę Ormian przełożoną na dystyngowany angielski. Zaczyna się w lipcu 1914 w Berlinie, gdzie autor studiował teologię. Holocaust Ormian bardzo związany z niemiecką polityką wobec Turcji.
Nie wiedziałem, że od 1870 do 1914 przybyło kilkadziesiąt milionów Niemców na wezwanie nowego państwa. Kurewstwo było zakazane i nietolerowane, nawet cichodajki były na celowniku policji i donosicieli. Rodziny wielodzietne, odwrotność chińskiej teraźniejszości. Hodowla armatniego mięsa, żołdacy na czele państwa.
Balakian opisuje jak z powodu nagłej biedy na początku wojny niemieckie kobiety zaczęły się sprzedawać po ulicach. Pisze też o nacjonalizmie, ksenofobii i planach Niemców dotyczących Paryża: zdobyć w ciągu miesiąca i obłożyć Francuzów taką kontrybucją, żeby się już nigdy nie podnieśli.
Trupia cisza wyparła entuzjazm, kiedy Berlin otrzymał notę wojenną z Londynu. Ci durnie naprawdę myśleli, że Anglicy będą się biernie wszystkiemu przyglądać. Co ciekawe idiota hitler też na to miał nadzieję. Zgodnie z definicją Einsteina oczekiwanie innych rezultatów od tych samych czynności to dowód na idiotyzm- o czym już pisałem tutaj chyba w odniesieniu do siebie.
Friday, January 9, 2015
Poranek, nadal ciemno za oknami. Za tydzień wracam do Szanghaju. Solidny spokój we mnie.
Wszędzie o zamachu w Paryżu. Od początku było dla mnie jasne, że zrobili to profesjonaliści. ISIL zaczyna działalność zagraniczną. Zapowiada się ciekawa wiosna. Dziękujemy ci Ameryko za Irak i Syrię. Da nas jebu pa razbijaju. Londyn oczywiście jest na celowniku. Mają problem z dostępem do broni tutaj. Ale mają przecież benzynę i środki chemiczne w każdym sklepie wystarczające do wysadzenia połowy Królestwa.
Sunday, January 11, 2015
BBC 3 Sunday Morning. Za oknem błękitnie i słonecznie.
National Gallery na Trafalgar S. Silne przeżycie. Rozumiem teraz maniaków, którzy chcą mieć obrazy na własność. Magia całkowita. Mógłbym się gapić i gapić, jak cielę. Szczególnie barok, miejsca publiczne, szczegóły, twarze ludzi na ostatnim planie w rogu tuż przy ramie.
Mają tu wszystko i wszystkich. Wstęp za darmo tak jak do innych muzeów w Londynie.
Przed wejściem na placu krąg z kartek i długopisów. Dzisiaj w Paryżu duża manifestacja z udziałem oficjeli.
W Polsce WOŚP.
Monday, January 12, 2015
Na Trafalgar demonstracja solidarności z Paryżem, na ścianie Galerii francuska flaga z trzech kolorowych reflektorów.
Długo stałem przed Hogartha serią Marriage a-la-mode. Niewiarygodne, poruszające. Muszę tam jeszcze wrócić i spokojnie przejrzeć obraz po obrazie. Cudowna rzecz. Twarze, szczególnie twarze, spojrzenia nie potrzebują muzealnych opisów. Od razu pomysł na opowiadanie. W 6 jak obrazy rozdziałach. Współczesne.
Niewiarygodne! W Wiki okazuje się, że to przed jego pomnikiem stałem na starym cmentarzu przy kościele nad Tamizą, ostatniej samotnej niedzieli przed moim wyjazdem w październiku. To Ci się zaplątało!!! Chyba znak, żeby pisać.
Doczytałem jeszcze, że jego muzeum znajduje się tuż za rogiem obok aktualnego adresu.
Friday, January 16, 2015
Jutro wracam do Szanghaju.
Czytam o zagładzie Ormian. Sporo zarzutów pod adresem kajzerowskich Niemiec. hitler nie wziął się znikąd. Poprzedziła go bismarckowska hodowla rozrodcza Niemców, skandynawskie rozmyślania o doskonaleniu rasy, gazowe pomysły Bernarda Shaw.
Nie warto kpić z religii, bo to jedna z niewielu barier ochronnych może topornych, ale zawsze barier.
Thursday, January 22, 2015
Zmarł Kemal Monteno. Smutna informacja. Nigdy już nie uda mi się go usłyszeć na żywo w Sarajewie. Nije htjela, Sarajevo iljubavi moja. Kemo.
Kad umre Kemo
Muzika nek svira
Nek plaću polja, svaki cvjet
Kad umre Kemo
Neka ćuti svet
Od jednog Poljaka koji Te voleo.
Zbogom Kemale!
tomekT.T
Thursday, February 5, 2015
Dzisiaj rano świadomość słów pisanych zaraz po przebudzeniu, czyli plan pisania świtny.
Czytam Dr.Nele przed zaśnięciem. Płata figle, nie dość że cyrlica to jeszcze nadrealistyczna odmiana sarajewskiego o której autor uczciwie uprzedza na samym początku. Muszę czasem przeczytać jakieś słowo dwa, trzy razy i rozumiem dopiero jak je wymruczę pod nosem.Genialna książka, autobiografia i literatura jednocześnie. Dr.Nele to mój ulubieniec, wybitny artysta a jeszcze do tego ma podobne spojrzenie do Leszka D.- mojego kolegi z klasztoru.Tylko spojrzy na mnie a już wybucham śmiechem….
Thursday, February 12, 2015
Pierwszy poranek w nowym mieszkaniu, które polubiłem od pierwszego wejrzenia. Słonecznie, cicho i przytulnie. 22 piętro- moje każde następne mieszkanie w Szanghaju znajduje się na coraz wyższym piętrze. Czekam na internet, telewizję, piekarnik i czajnik. Kurierzy w drodze. Nieopodal za rogiem miła, nowocześnie urządzona kawiarnia z internetem. Wall Mart dobrze zaopatrzony- za dwoma rogami. Ściągnąłem angielskie i rosyjskie podcasty BBC, co by głucho nie było.
Tuesday, February 17, 2015
Dzisiaj chiński sylwester. Miasto puste jak w Armagedon.
Wednesday, February 25, 2015
Widok z gabinetu na małą rzekę, kilka palm i spokojne, nieszanghajskie skrzyżowania plus oczywiście nowoczesne budynki. Ładnie. W lewym dolnym rogu widoku moja zielona lampka.
Thursday, March 26, 2015
Wygląda na to, że z tym dziennikiem jest jak z Czukczą na Syberii wzywanym na pomoc przez tonącego w rzece Rosjanina:
– Teraz to człowieku, człowieku! A jak w Moskwie to Czukcza…..
Zmarł Lee Kuan Yew. Wielki człowiek, twórca Singapuru, największy współczesny, a może największy w historii merytokrata, kolejny wybitny przedstawiciel ludu Hakka.
Skończyłem Goebelsa i wróciłem do Hillberga. Włosi nie byli przekonani do zabijania Żydów.
Monday, March 30, 2015
Polityka -Maciej Jastrzębski korespondent Polskiego Radia w Moskwie:
Spotkałem kiedyś na ulicy w Moskwie znanego reżysera teatralnego Aleksandra Wilkina.
– Jacy są Rosjanie? – zapytałem. – Trudno tak w dwóch słowach odpowiedzieć – stwierdził. – Kiedy kochamy, to do śmierci, kiedy się złościmy, to aż iskry lecą, a pijemy jak Polacy.
W jego opinii powiedzenie „pijesz jak Rosjanin” mogli wymyślić tylko ci, którzy nie znają Polaków i Ukraińców.
Friday, April 10, 2015
Śniła mi się dzisiaj powieść jak kościół w parku. Większość po angielsku, ale brama i okiennice po polsku-nie do wymiany. Za ciężkie.
Tuesday, April 14, 2015
W maju koncert Miszy Majskiego, spróbuję pod filharmonią kupić bilety ze zniżką od koników. Jak będą droższe niż w kasach, a pewnie będą, to zaczekam do pierwszej przerwy- wtedy muszą stanieć.
Kupiłem małą walizkę na czterech kółkach do ,,tygodniówek”. Do ,,dwudniówek” mam już swoją wieczną Samsonite. Muszę poczekać na lepsze czasy i kupić porządną czterokółkę na długie dystanse.
Thursday, April 16, 2015
Holocaust zdemoralizował świadków. Komunizm tę moralną destrukcję utrwalił. Ile pokoleń będzie potrzebnych szczególnie środkowej Europie aby sobie z tym bagażem poradzić? Dlaczego Niemcy tak dobrze funkcjonują? Przecież powinni wpaść w coś na kształt postmorderczej traumy. A może się mylę?
Monday, April 27, 2015
Dałem się namówić na oglądanie Miasta 44. Bardzo nieufnie na początku, potem dałem się wciągnąć. Nie lubię tego tematu. Krwawa łaźnia, 20 tys. ofiar żołnierskich, 200 tys. cywilnych.
Zmarł profesor Bartoszewski. Poszedł chyba od razu do nieba, gdzie ma ręce pełne roboty od samego meldowania się…
Wednesday, April 29, 2015
Pociąg z Guangzhou do Szanghaju. Dwa tysiące kilometrów w siedem godzin. Wygodny fotel i dużo zieleni za oknem. Pola ryżowe i herbaciane w Guandongu.
Jestem bardzo zmęczony fizycznie po całotygodniowej podróży. Hotel w Guangzhou tani i dobry, bo daleko od wszystkiego czego i tak nie potrzebuję. Piszę, czasem dwa słowa dziennie.. Nie więcej niż kilkanaście. Obcy język, nowe opakowania i treści. Radość odkrywania.
Nie palę w ciągu dnia. Tylko wieczorami. Żadnych potrzeb, nie licząc dwóch batonów i czekolady w kubku przed odjazdem pociągu. Ale to chyba bardziej z powodu kolejowej premiery do Szanghaju aniżeli deficytu nikotyny.
Przedwczoraj rozmowy z H. z Zhuhai na przemian po rosyjsku i w mandarin przekładane przeze mnie na serbski. Nawet sobie poradziłem. Rosyjski dzięki BBsevie i A. wrócił do formy a chiński nareszcie eksplodował drobnym kwieciem po tylu latach mąk i prób. Zacząłem czytać niektóre znaki -wyrazy. Ot tak, learned on road jak to powiedział mi kiedyś pewien Nigeryjczyk.
W uszach muzyka z In the mood for love – ściągnęła D. z Serbii, którą najpewniej ściągnę do Chin. Taki wielopasmowy download.
Friday, May 15, 2015
W niedzielę Misha Maysky, spróbuję dotrzeć- koncert poza miastem, w ogrodzie botanicznym.
Monday, May 18, 2015
Błękitna koszula z jedwabiu i białe włosy na wietrze. Podszanghajskie wieczory. Misza Mayski z Bachem na scenie. Warto było czekać i tłuc się do Songjiangu.
Dzisiaj dla wyrównania wizyta w amerykańskim konsulacie. Chyba całe Chiny chcą wyjechać. Tłum niebywały. Dobrze, że jak zwykle organizacja nie zawiodła. Długo, ale w jakim takim porządku.
Teraz w autobusie do Nantongu. Powrót wieczorem. Pozbawiony paszportu wziąłem dla pewności naganiacza spod stacji metra. Wywiózł mnie w strugach deszczu skuterem na środek dużej drogi i dał znak palcem kierowcy nadjeżdżającego autobusu, wcisnął mu zwitek banknotów i mnie przez drzwi. Dostałem od niego nawet wydrukowany bilet z ceną. Wszystko perfekcyjnie zorganizowane, skala przemysłowa. Wiadomo Chiny.
Thursday, May 21, 2015
Na moim osiedlu mieszka prawie Ostróda. Mój rower należy do najtańszych a przez to odpornych na kradzież okazów. Ktoś z osiedla ma taki sam, tyle że błyszcząco nowy. Nie znamy się. Parę dni temu celowo postawiłem swój obok tego nowego. Nie jest to łatwy wyczyn, parkowanych jest tutaj setki rowerów. Dzisiaj ten nowy zaparkował koło mojego. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Tuesday, June 2, 2015
Ciekawa rozmowa z profesorem Hrycakiem. Może będę miał go okazję wysłuchać w Cambridge na konferencji – poprosiłem o zaproszenie. Granicę ukraińskości wyznaczają kolędy, po rosyjskiej stronie nikt ich już nie śpiewa. Wojna w świadomości Ukraińców jest z Putinem, nie z Rosjanami. Rzeź wołyńska miała miejsce w rok po Zagładzie, gdzie Niemcom w zabijaniu Żydów pomagały jednostki policji ukraińskiej.
Tony Leung dostał Legię Honorową. Szkoda, że nie ma Nobla za aktorstwo, powinien zostać jej pierwszym laureatem.
Wylot do Stanów.
Wednesday, June 17, 2015
Jeszcze raz środa, druga środa dzisiaj. Reykavik w drodze do Londynu. Lot z Portland nad górami północnej Kanady i Grenlandią.
Saturday, June 20, 2015
Sobotnia cisza w Londynie. Za dwa dni lecę do Warszawy. Podwójny jet lag ujarzmiony. Jeszcze jeden skok do Szanghaju a stuknąłbym go w plecy.
Nic nie czytam od wyjazdu z Chin. Księgarnia przy Centralnym w Warszawie pomoże.
Wednesday, June 24, 2015
Warszawa z oknem na Kamienne Schody.
Ławka w warszawskim parku pod moim oknem. Zakochana licealistka na kolanach chłopaka. Przytuleni, szczęśliwi. Piękni.
Thursday, July 2, 2015 11:04
Czarodziejski dom S. na Dedinju w Belgradzie. Obrazy, ikony i stary ogród. Wstaję późno, odsypiam.
Wczoraj kolacja na splavie u B. Przy stole obok grupa austriackich bankierów. Po długiej naradzie ustaliliśmy zmianę muzyki w głośnikach. Na grecką…:)
Saturday, July 4, 2015 10:03 am
Poranek u S. przed wyjściem na Parastos- rocznica śmierci jego mamy.
Cisza i spokój przed natrętnym dniem.
Pogoda ducha płynąca z obcowania z uśmiechniętymi staruszkami jest cokolwiek trwalszej natury.
Sunday, July 5, 2015 12:32
Po Mszy u księdza A. w Belgradzie. Kawa pod platanem, w środę ma być 38 C. Wczoraj do późna na urodzinach u R. Jak zawsze dużo śmiechu, jedzenia i wina. Opowieść o krewnych Serbach w Ameryce, którzy nigdzie nie mogli kupić prosiaka na świąteczny rożen. W końcu znaleźli w Pet Shop. Po roku dostali telefon ze sklepu z zapytaniem czy szczepili swojego pupila. Blady strach padł na zamachowców… Musieli wyjechać do Meksyku, żeby znaleźć dublera.
,,Co z tego, że powołują się na obłędnie interpretowany islam, skoro kopiują stare, niepasujące tu, europejskie wzory narodowej i religijnej czystości, które w gruncie rzeczy są największym śmieciem wyprodukowanym przez ludzki umysł, jaki umiem sobie wyobrazić.” – Iljas Huri arabski pisarz w dzisiejszym wywiadzie dla Wyborczej.Nic dodać.
Ponownie Huri:
,,To USA i Zbigniew Brzeziński rewitalizowali wahabitów jako cudowną broń przeciw sowieckiej ekspansji. Okazało się, że krótkowzrocznie.
Po 11 września i ataku na Nowy Jork Amerykanie znów zareagowali w sposób całkowicie irracjonalny. Zamiast budować prawdziwy front antyterrorystyczny przeciwko Al-Kaidzie, postanowili najechać Irak. Saddam należał do grupy najbardziej paskudnych dyktatorów swojej epoki, ale po dzień dzisiejszy nikt przekonująco nie wyjaśnił, dlaczego USA znalazły się w Bagdadzie. Wszystkie powody inwazji, zaczynając od ukrytej gdzieś w Iraku broni masowego rażenia, okazały się niewarte funta kłaków. Na dodatek Amerykanie nie tylko okupowali Irak, ale też bezmyślnie rozbili struktury irackiego państwa, zamiast je zmodernizować, naprawić i w ten sposób stworzyli kolejną przestrzeń do rozwoju wahabizmu i Al-Kaidy.”
W Belgradzie upał śmiertelny: 39 do 40. Piękne wieczory.
Tuesday, July 7, 2015 11:00AM
Ogródek kawiarni Alo, Alo przy skrzyżowaniu Krunske i Markovića. Czcze rano przed pobraniem krwi. Jutro coroczny check u dr.Baneta.
Wednesday, July 8, 2015 8:35 am
Dzisiaj ma być 39 w cieniu. Giełda w Kong Kongu i Chinach leci w dół na złamanie karku a wraz z nią moje akcje, ostatnia brzytwa w basenie.
Friday, July 10, 2015 12:51
Londyn. Strajk metra. Dotarłem z lotniska do domu około północy. Na Piccadilly Circuss prawdziwy cyrk. Przepełnione autobusy i zdezorientowane tłumy.
Sunday, July 12, 2015 9:38 AM
Dzienniki Goebbelsa:
,,Natomiast kiedy George Earle podczas spotkania z Rooseveltem miesiąc przed śmiercią prezydenta zagroził, że przekaże prasie zgromadzone materiały dowodzące, że Polaków zamordowali Sowieci, został wysłany na placówkę na wyspy Samoa na Pacyfiku”.
Wednesday, July 15, 2015 18:13
Spojrzałem przez okno a to Londyn. Zapomniałem się przez chwilę. Drzewa tak samo zielone jak wszędzie.
Thursday, July 16, 2015 6:50
Spokój we mnie. To już chyba element wieku. W dziennikach G. już 1944. Czytam niestety z satysfakcją (zamiast obiektywnie), od czasu do czasu zdziwiony głupotą hitlera i reszty.
Giełdy w Chinach odzyskują życie po szok terapii Pekinu (zakaz sprzedaży akcji przez państwowych graczy, nakaz kupna akcji, zakaz handlu akcjami-to kilka z ,,rynkowych ” instrumentów, które jak na razie działają ku uciesze 80 % giełdy w Szanghaju, które stanowią indywidualni gracze często na emeryturze).
Wednesday, July 22, 2015 7:21 słońce przez chmury
”Jakże śmiały staje się człowiek, który jest pewien, że jest kochany“… – Zygmunt Freud
Lakme Delibes’a z radia w tyle głowy.
Friday, July 24, 2015 11:45 Chmury i deszcz ponury
Podobnie w środku. Złe myśli. Czas na sport, książkę lub zmianę rutyny. Byleby nie grzebać za dużo i nie siedzieć i nie myśleć…
Wednesday, July 29, 2015 7:13 zimne słońce
16:40
Zmarł Jan Kulczyk, ikona przemian ostatniego ćwierćwiecza. Najbogatszy Polak. Zmarł młodo, bo w wieku 65 lat.
Sunday, August 2, 2015 10:37
Nieźle, ale ręce zimne.
Dr. Walter Palmer dentysta ze stanu Minnesota zabił lwa Cecila. Demonstracje przed gabinetem. I telewizje z całego świata. ,,Jeb’o ga Cecil-śto bi narod rekao…”
Monday, August 3, 2015 8:08 AM chmury
,,..jedziemy na południowy zachód. Minęliśmy Kielce. Kolejarze polscy, których pytamy, dokąd jedziemy, pokazują niebo… Maszynista powiedział, że jedziemy w kierunku Krakowa. Ale coraz częściej wymieniano nazwę Oświęcim. Nie wiemy, co tam jest… Może tam przenoszą getto…?”
Wednesday, August 5, 2015 8:14 smutek i ponurze
Piłat u Bułhakowa to postać prosto z moskiewskiej ulicy początku lat trzydziestych. Mistrz musiał go napisać jednym tchem.
Friday, August 7, 2015
,,Nigdy już tu nie powrócę” Kantora, tkwi we mnie od dzieciństwa, kiedy zobaczyłem w programie Pegaz tę niepokojącą frazę. Sztukę Kantora odbierałem wtedy poprzez absorpcję bez potrzeby wchodzenia w szczegóły.
Oglądam na youtube Mistrzów i Małgorzaty. Produkcję polską z 1988 i rosyjską z 1994. Kac, scena z wódką i Wolandem zdecydowanie lepsza u nas. Piłaci remis- rosyjski zawodowo grał Żukowa. Iwan Bezdomy 3:0 dla Sirgieja Garmasza. Jest jeszcze rosyjska wersja z 2011. Korzystają z tej samej ławeczki na Patriarszych Prudach w 1994. Co ciekawe Bezdomny wchodzi do parku z Berliozem tak samo we wszystkich trzech wersjach.
Friday, August 21, 2015 7:36 AM
Z dzisiejszego SCMP: ,,Filipino maid leaps to death after Hong Kong bosses fire her for unproven theft”- być biednym i oskarżonym o złodziejstwo.
Czytam wiadomości z coraz większą odrazą. Marzę o ciszy i samotności.
Wali z cebra deszczem w bruk.
Friday, August 28, 2015 rano Szanghaj zamglony
Wczoraj zakończyłem swoją wędrówkę dokoła świata, zaczętą kilka stron stąd. Przyleciałem do Szanghaju z Europy, a wyleciałem do Ameryki.
Zacząłem czytać biografię Himmlera autorstwa Longericha. Opasła i chyba bardzo wnikliwa. Jednocześnie czytam biografię Kemala Ataturka, którą kupiłem w księgarni na przecenie w Chiswick.
Nie działa internet. Nie działa mi radość- a kto powiedział, że musi???
Sunday, September 27, 2015
,,Nie ma mnie.”
Sens.
Monday, October 5, 2015
Święta w Chinach bez litości. Wczoraj dużo czytałem. Najpierw po angielsku o Attaturku a potem po polsku tysiąc stronicową biografię Himmlera, który spełniał wszelkie warunki, aby nazwać go ,,funny guy”, z tą jego obsesją starych germańskich wierzeń, ukrytym chyba homoerotyzmem, nienawiścią do chrześcijaństwa, okultyzmem..Żydzi początkowo wcale nie znajdowali się na czele jego ,,to do” listy.
Kolejny w tym roku tajfun, tym razem na południu, ale pogoda tutaj też parszywa.
Thursday, October 15, 2015
Seva Novgordcev po 38 latach przestał nadawać po rosyjsku z BBC. Temat na osobny dziennik. Smutno i tużno bardzo. Tak niedawno zacząłem słuchać jego audycji wyjątkowych , jedynych w swoim rodzaju pięknych rosyjskich audycji. Może Seva się jednak rozmyśli. Chociaż jeden raz w miesiącu. Seva bądź człowiekiem. Zlituj się!
Saturday, October 17, 2015
Za kilka minut półfinał Djokovica.
Sunday, October 18, 2015
Fryzjer mnie pamiętał, ostrzygł jak zawsze i trzeba. W sklepie owocowym tłum. Aha kupiłem jeszcze w ,,swoim” sklepie cygara z Anhui – bardzo dobre, palę je wieczorem zamiast papierosów w ciągu dnia.
Tuesday, October 20, 2015
Zacząłem ponownie słuchać radia WOGL Filadelfia, najbardziej optymistycznej rozgłośni z najbardziej optymistycznego kraju na świecie(i nie jest to chyba zasługa li tylko spożywanych przez Amerykę węglowodanów). A już breakfast show to istna perwersja radości i pozytywnych wibracji. Tutaj to leci na kolację, ale nie szkodzi..
Thursday, October 22, 2015
Pociąg do Kantonu, po śniadaniu i z kawą Starbucksa. 300 kilometrów na godzinę, 2100 kilometrów w godzin siedem. Jak ja lubię kolej żelazną.. Miłość zaczęła się wczesnym dzieciństwem w domu z czerwonej cegły u dziadków Olków. Za parkanem sapały wielkie parowozy, przejeżdżały pociągi. Kiedyś na Śląsku udało mi się uchwycić ten sam zapach między familokami- tą czarodziejską mieszankę wilgotnej czerwonej cegły, nadchodzącej wiosny i węglowego dymu(oraz dachów krytych papą).
Chciałbym jeszcze w tym życiu nauczyć się hiszpańskiego. Piękny język. I to by było na tyle z językami, nie licząc chińskiego rzecz jasna, który też ma swoją niepowtarzalną urodę. Teraz mi przyszło do głowy, że arabski też niezgorszy…Lingwistyczna frywolność, tak bym określił swój obecny stan ducha.
Jak człowiek nawyknie do dziennika, to z czasem robi się coraz bardziej otwarty, szczery.
Gdyby mi ktoś w dzieciństwie powiedział, że będę jechał pociągiem z Szanghaju do Kantonu to przytaknąłbym mu bez większego wahania.
Monday, October 26, 2015
Kaczyński wygrał wybory, blady strach padł na Polskę w postępie. Chyba przesadna histeria, niemniej zapowiada się ciekawie.
Wednesday, October 28, 2015
Snajper zastrzelił mojego sąsiada z Belgradu, G. On sam miał na rachunku zabójstwo na zlecenie we Włoszech. Kokaina, Argentyna, Budva. Życie i po życiu. G. ma jeszcze brata, może miał.. Pamiętam jak w wakacje 2008 jego brat nie wyciągał ręki z kieszeni. Zwrócił mi na to uwagę N. kiedy komplementowałem G., że taki bogaty a koszulkę nosi wpuszczoną do spodni (co było równoznaczne z tym, że nie nosi broni, czyli jego biznes jest legalny”….Brat nie wyciągał ręki, bo miał palec cały czas na spuście.)
Podobno ojciec zabił się z ich powodu.
Pamiętam jeszcze zdjęcie G. z Jeremy Ironsem i drugie z Adrianem Brody z jego restauracji w Budvie. Niech mu ziemia będzie lekką. To był także sąsiad U., który przed chwilą wysłał mi email z trzech pięter poniżej:
Komšija G., nek mu je laka zemlja!
Wspominałem dzisiaj moją pierwszą życiową wyprawę. Miałem wtedy 4 lub 5 lat. Moja mama zostawiła mnie nad chwilę przed sklepem papierniczo zabawkowym na rogu ulic Czarneckiego i Grunwaldzkiej w Ostródzie. Do dziś pamiętam to uczucie jakie mną wtedy zawładnęło. Ta emocja, ekstaza wręcz i przymus zobaczenia tego co znajduje się z drugiej strony osiedla na ul.Kozaka, gdzie wtedy mieszkaliśmy. Ruszyłem w tamtą stronę- nie więcej niż pół kilometra drogi. Pierwsza samotna wyprawa, żadna już nigdy tak nie smakowała, wszystkie inne były tylko odbiciem tej pierwszej (blisko tego była Północna Korea). Przejście między blokami, moja granica samodzielnego chodzenia dotychczas. Dla mnie tam się kończył świat. Okazało się, że nie miałem racji. Odkryłem ulicę, wielki budynek z czerwonej cegły, bardzo wysoki gzyms, wypukłość na narożnej kamienicy i wieże ewangelickiego Kościoła.
Sunday, November 1, 2015
Zabiły się szefowa cła w Macau i polska ex wiceminister w Łodzi. Obie po czterdziestce. Jak bardzo musiały być nieszczęśliwe… Chinka założyła sobie worek na szyję w publicznej toalecie i rozpruła żyły oraz krtań. Polkę z ponad dwoma promilami alkoholu we krwi zatrzymała kilka dni temu drogówka. Jak umarła nie wiem.
Thursday, November 5, 2015
Pociąg z Szanghaju do Guangzhou. Słucham muzyki z ,,In the mood for love”z Tony Leung i rezerwuję hotel w Sajgonie, gdzie powinienem być dokładnie za tydzień i gdzie rozgrywał się Cyclo z Tony w roli głównej. Ciekawe jak teraz wygląda rondo z tego filmu. Ten akapit to też zresztą rondo.
Oglądałem wywiady z tymi co przeżyli skok z mostu w San Francisco. Każdy z nich zrozumiał swój błąd w trakcie lotu.
W samochodzie z Foshan do Huizhou. Pospieszna noc. W hotelu dopiero o północy. Mój pokój w hotelu ma numer….Śniadanie na 50-tym piętrze. Surrealistycznie, bo Foshan to nie metropolia. Widać burmistrz się uparł. Sympatyczna bell girl oprócz basenu oferowała masaż relaksacyjny. ,,Girl come to your room..” Oni chyba naprawdę mają zupełnie inny stosunek do sexu. Propozycja nie wyszła z ust starego alfonsa, ale od dobrze wychowanej i wykształconej pracowniczki hotelu. Spałem sam. Jak zawsze.
Korek na autostradzie.
Friday, November 6, 2015
Poranny pociąg z Guangzhou.
Wziąłem gorącą kąpiel w wannie o szóstej rano. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz siedziałem w wannie. To był dobry pomysł z widokiem na śpiący wokół hotelu Foshan i wiadomości CNN w ścianie łazienki nad wanną.
Miłość to rzecz po pierwsze o nas samych.
Obok mnie jedzie jakiś ważny Chińczyk. Twarde spojrzenie, wysportowana sylwetka, w średnim wieku, trochę starszy ode mnie – wojskowy albo z bezpieczeństwa.Szef pociągu w towarzystwie konduktorki uniżonym szeptem zaproponowali mu przejście z naszej wygodnej klasy biznes do salonki z tyłu wagonu. Chińczyk odmówił.
Okolice Nanchang w Jiangxi.Piękny kolor światła za oknem. Taki kajkowski w swoim kolorze i intensywności jak w dzieciństwo lipcowe.
Tuesday, November 10, 2015
Jutro mam lecieć do Sajgonu.
Nieoczekiwana górska droga wzdłuż potoku w okolicach Shaoxingu. Piękne i dostojne góry, pokryte chmarami świeżo zielonych drzew o kształtach jak na starych chińskich kaligrafiach. Wertepy, ostre zakręty, 10 km/ godz – pięknie. Wszyscy wpatrzeni w krajobraz, włącznie z kierowcą.
Thursday, November 12, 2015
Słoneczny poranek w Sajgonie. Wczoraj wieczorem dwie lampki wina w Irish Pubie niedaleko hotelu. Przy stoliku obok para włoskich nowożeńców.
Friday, November 13, 2015
Pobudka o świcie. Śpiący jeszcze Sajgon za oknem.
Krótko potem: Samotność. Pustka. Martwa galaktyka.Gwiazda śmierci.Biały karzeł.
Saturday, November 14, 2015
Lotnisko w Sajgonie. Wewnętrzny spokój z małą szczyptą smutku. Błękitnie i słonecznie za oknem.
Tragedia w Paryżu. Już ponad 150 zabitych. Pozostaje tylko kwestią czasu, kiedy ISIS użyje brudnej bomby w zachodniej metropolii. Nie mają żadnych celów taktycznych, nie muszą robić wyłomu w lini obrony albo zabić kilka setek tysięcy cywili. Wystarczy im atomowy grzyb nad miastem i kilkadziesiąt tysięcy zabitych. To definitywnie zmieni wszystko wokół. Nowy 11 września. Mają pieniądze,
Wednesday, November 18, 2015
Zaraz lecę do Tokio. Trochę mży w środku.
Samolot amerykańskiej Delty do Tokio. Te same linie którymi leciałem do Stanów.
Guiness w brytyjskim pubie w Tokio. Przed chwilą sushi w lokalnej restauracji, gdzie kelner mówił do mnie po polsku. Dobrze, że byłem trzeźwy…
Dojazd z lotniska metrem okazał się nie lada wyzwaniem. Wszyscy bardzo serdecznie i życzliwie wyjaśniali mi rękoma kolejne przesiadki. Każdy miał swoje własne zdanie na temat numeru peronu, gdzie powinienem się przesiąść. W końcu znalazłem właściwy.
Sprawdziłem w sieci jak wyglądają wtyczki w Japonii, żeby potem nie chodzić pół hotelu po próżnicy na recepcję po adapter.
Last but not least: upić się w Japonii jest jak najbardziej na miejscu i nie świadczy to bynajmniej o braku smaku.
Japończycy to bardzo ułożony naród.Nie zostawia się tutaj napiwków.
Saturday, November 21, 2015
Papież kazał sprzedać wszystkie opancerzone auta. Boży Wariat Franciszek, bo jakże by inaczej. ..I może mu się udać i może naprawdę go nie zabiją….
Monday, November 23, 2015
Pobudka o 5 rano. Już wyspany i spokojny. Kawa i dwa matowo czerwone kinkiety w przeciwległych rogach pokoju z pogrążonym jeszcze w nocy Szanghajem w tle. Małe szczęście.
Często myję zęby na tarasie od strony autostrady do Hangzhou. Nieprzerwany wielopasmowy, niemy, bo widziany z daleka i wysoka sznur samochodów. Nieustannie dzień i w nocy tętnica z krwiobiegu wielkiego miasta. Piękne i monumentalne. Pomnik miasta w ciągłej zmianie, która jest jednocześnie treścią i formą tegoż.
Sunday, November 29, 2015
Weekend w Pekinie, gdzie zanieczyszczenie na poziomie,,hazardous”. Powyżej tylko,,beyond index”.
Tuesday, December 1, 2015 4:30 rano
W autobusie pierwsza suita Bacha w G major i Canon D Pachelbela.Pierwsze to nuty kradzione Bogu a drugie, to błyskotka bez transcendencji.
Wednesday, December 2, 2015
Wczoraj i dzisiaj w pędzie z zadyszką. Rano na lotnisku w Szanghaju wieść z jasnego nieba i takaż cholera, że mój lot do Hong Kongu opóźniony o 5 godzin. A tu już w drodze z Phuketu do Hong Kongu M. z żoną na umówione spotkanie w południe w Starbucksie na hali przylotów. Cudem, ku zdziwieniu dziewcząt z check in zdobyłem bilet na ostatnie miejsce w Dragon Air. Pełna cena oczywiście. W Hong Kongu pół dnia załatwiania spraw, potem późny obiad z winem we włoskiej restauracji nad zatoką. Do Chin popłynęliśmy statkiem. Pierwszy raz w mojej karierze tutaj. Niestety rozczarowanie. Wnętrze jak w PKS-ie, także przespałem prawie całą drogę do portu w Shun De.
Thursday, December 10, 2015
Hotelowy poranek w Jakarcie. Za oknem słońce i palmy. I basen. Zaraz tam idę.
Wczoraj cały dzień w samolocie. Trzęsło jak cholera, ale mi jakoś niestrasznie w ogóle. Może dlatego, że to Cathay Pacific? Niezbadane są drogi marketingu.
Friday, December 11, 2015
Czy nieobecność strachu przed śmiercią podważa zasadność religii, czy też wprowadza ją na wyższe jakościowo stadium, gdzie nie ma już potrzeby robienia drobnych geszeftów z Panem Bogiem – jak będę grzeczny i wierzący, to będę długo żyć i umrę we śnie….?
Saturday, December 12, 2015
4:30 rano. Kawa przy hotelowym biurku. Jakarta jeszcze śpi.
Włączam RMF Relax, te same piosenki, niektóre okropne, ten sam spokój.
Na lotnisku w Hong Kongu szybka i darmowa kawa w poczekalni dla właścicieli wybranych kart kredytowych. Myślałem, że to kolejny marketingowy podstęp bankierów, ale już w Londynie okazało się być to,,for real”- dobre jedzenie, wino, whisky za darmo…
Friday, December 18, 2015 Sajgon
Chyba za dużo przeżyć i wina wczoraj, bo obudziłem się o 10 poturbowany do cna. Bagaże przyleciały po mnie dopiero dzisiaj. Hotel ładny, obsługa na najwyższym poziomie. Przed chwilą przepłynąłem swój kilometr na basenie i czuję się znacznie lepiej. Pełno śmiejących się wokół dzieci. Ja też się śmieję.
Saturday, December 19, 2015
Lotnisko w Sajgonie, w drodze do Londynu przez Hong Kong.
Monday, December 21, 2015
Długa podróż przez Hong Kong do Londynu.
O świcie na Heathrow. Dwie godziny na wzmocnienie gorącą czekoladą w kawiarni.
Thursday, December 24, 2015
Zaspanym jeszcze Londynem do amerykańskiego konsulatu. Czarodziejska wizyta u fotografa niedaleko Oxford street. Ściany pokryte twarzami znanych ludzi. Okazuje się, że wszyscy oni są-byli klientami tego zakładu. W latach sześćdziesiątych ojciec właściciela poprosił młodego Romana Polańskiego, aby sam zrobił i wywołał swoje zdjęcie. Wiedział, że klient jest fotografem a w zakładzie był tłum innych czekających na swoje zdjęcie.
Zdjęcie Roya Orbisona, dziwne, że nikt nie wpadł na pomysł nakręcenia filmu o tej pięknej i tragicznej jednocześnie postaci.
Nikt także nie wpadł na pomysł filmu dokumentalnego o kalejdoskopie z tyłu Oxford street.
Woddy Allen też wisi na ścianie.
Chcę popływać w zimowym stawie w Hyde Parku.
Saturday, December 26, 2015
Kąpiel w Hyde Parku tylko dla klubowiczów. Odpisywałem na prywatne listy(właśnie-listy, a nie e-maile. Powinno się skończyć z tym zapożyczeniem). W głowie trzeszczy odrobinę z powodu wczorajszej whisky i cygara za dużo. Przejdzie. Dzisiaj muszę pobiegać.
Borowski:
,,Na pewno afera “Olina” złamała życie Józefa Oleksego. Takie przeżycia nie pozostają bez wpływu na stan zdrowia i na psychikę. A nie od dziś wiemy, że ludzie, którzy pracują i są zaangażowani, mają dobrą opinię, mają cele, to nawet jeśli są chorzy, to żyją dłużej. A ci, którzy zostali trafieni i mają problem z odnalezieniem się, to byle choroba powoduje u nich spustoszenie”
Znajomy z Forum Kultu Człowiek Łoś i jego jak zwykle ciekawy artykuł w Onecie:
,,W każdym razie poza Dąbskim żaden z egzekutorów nie przyznał się wprost do odczuwania wyrzutów sumienia. Stanisław Likiernik-Machabeusz całkiem niedawno (w rozmowie z Michałem Wójcikiem i Emilem Maratem) mówił z dość upiorną dosłownością, że “nie jest dobre dla zdrowia zabijanie ludzi, kiedy ma się dwadzieścia lat”. I że “zabijanie jest bardzo proste. To jest tragiczny aspekt tego wszystkiego. Zabijanie bez wyrzutów sumienia”.
Thursday, December 31, 2015
Bałkański sklep w Londynie. Jedzenie z całej byłej Jugi. Znajomość tego języka otwiera drzwi do świata niedostępnego innym. Nieważne czy w Sarajewie, Belgradzie, Szanghaju, Londynie czy Chicago. Wszędzie tak samo serdecznie, uśmiechnięcie do nieznajomych z ciętym żartem w kącie ust. Po bałkańsku, tak jak lubię i czuję.
Koniec roku. Lepszy chyba niż wstęp a szczególnie rozwinięcie. Miejmy nadzieję, że ta tendencja się utrzyma.