W wywiadzie dla węgierskiej telewizji Ćaba Der twierdzi, że nie zabijał dla pieniędzy. Jednak zabijał i to za małe. Od wielu lat ta usługa kosztuje na Bałkanach 50 000 euro i zajmują się nią m.in. weterani ostatniej wojny, teraz pasterze w Bośni, którzy na co dzień nie schodzą do miejsc publicznych wiodąc sielski (anielski) żywot w górach.
Ostatnia wojna czarnogórskich klanów wydrenowała kieszenie zleceniodawców i nie każdego stać na profesjonalistę, stąd takie indywidua jak Der, który poprzedniej zimy zabił przez pomyłkę niewinnego człowieka w Belgradzie.
Koniec października. Polskie kobiety wyszły na ulice. Sojusz pana i plebana zachwiał się w posadach.
Łysi bronią kościołów. Piękne. Nic dodać.
Dzieje się to, o czym pisałem przed rokiem czy dwu. Siedząca sztorcem do ping ponga publiczność straciła cierpliwość. Oprócz rządzących dostaje się po równo innym. Wczoraj ,,płaczący nad konstytucją” usłyszał krótkie wyp*** od strajkujących kobiet.
Złożyłem tanie biurko i fotel. Do tego lampka, a wszystko to pod małym oknem na strychu. Namiastka gabinetu, definicja małego szczęścia. Wzięło mnie przez Krzeczkowskiego, który w swojej mini kawalerce gabinet urządził w kuchni a kuchnię w łazience. Tak silna potrafi być potrzeba posiadania gabinetu.
Czytam Aleksandra Wata ,,Świat na haku i pod kluczem”. Przenikliwa na wskroś i wylot analiza Stalina, któremu hitler nie dorastał formatem. Pierwsza generacja bolszewików była o wiele lepiej wykształcona i oczytana od hitlerowskiej zbieraniny, w której prym wodziły indywidua niedokształcone oraz nieudaczne.
Piłsudski pisze, że kto nie był lewicowcem za młodu, będzie skurwysynem na starość. Nie przewidział Ziobry. Podobno ten nieustraszony komisarz panicznie boi się zarazy, stąd jego nieobecność wiosną i teraz.
Zaraza pozostanie z nami chyba do maja, tak przynajmniej twierdzi niemiecka kanclerz, jedno z niewielu wiarygodnych źródeł.
Sobota. Słońce przez chmury i liście bez drzew.
1 listopada, niedziela
W radio Seweryn Blumsztajn pięknie wspomina Henryka Wujca i jego zakochanie w żonie, którą uważał za najlepszą kucharkę a ona w zamian jego za najlepszego kierowcę.
Znowu przesadziłem z cygaretkami. Wirus pozbawił tytoniu jednoznaczności. Zabija i chroni.
Wprowadzam daty. Precyzują i definiują.
Wtorek, 3 listopada.
W radio Katarzyna Kasia, wystarczający powód do pobudki przed szóstą.
Ruszyła moja strona w Internecie. Pomysł dał Piotr Wieteska. Jeszcze się z nią nie obyłem.
Świadomość publikacji części tego co tutaj hamowała na początku, ale już przeszło. Zapominam o tym.
Jest jeszcze część zapisków sprywatyzowanych, nie do publikacji.
Przypominam w tym trochę pana Sumińskiego ze Zwierzyńca, który nigdy nie mówił co się działo po jego spotkaniu z opisywanym zwierzakiem. Dziennikarz był zapalonym myśliwym.
Dwa dni później. Amerykańskie wybory, pierwsza od ćwierć wieku recesja w Indonezji, widmo kolejnej kwarantanny w Polsce i poranek niedaleko parku, przez który chodziłem do przedszkola.
W hotelowym telewizorze zabulgotało przez chwilę publiczną. Prowadzący, wyraźnie inteligentny facet śmiał się do kamery mówiąc to co mówił i z tego co mówił, a czego ja i tak nie słyszałem, bo nawet gdyby to i tak bym nic nie zrozumiał.
W telewizji Trwam po wiadomościach różaniec. W sumie jest to pewnego rodzaju konsekwencja.
Po tylu latach niebycia stanowi dla mnie wielką atrakcję podglądanie mojej było nie było ojczyzny. Okazuje się, że dużo teraz wszędzie dziennikarzy z tygodnika Wprost, który od zawsze traktowałem podejrzliwie.
Jacek podesłał zdjęcia zdobyte u Madzi A. Byłem nader przystojnym młodzieńcem, o czym wtedy nie wiedziałem.
7 listopada. Znowu sobota, ale tym tygodniem inna. Złota bez słońca, cicha z lekką mgłą. Piękna i polska.
W radiowej Dwójce Walickiego Upiór w eterze. Do kompletu z porankiem. Ładnie. Czasem w życiu i tak bywa.
Według Wata określanie Warszawy Paryżem Północy było nie tyle fanfaronadą, co smutnym nieporozumieniem.