Syf i malaria.
Guardian cytuje nieproszonych gości na Kapitolu:,, Fuck the media. We are the news”. Futrzanka z rogami przebiła oryginalnością grzywkę lidera.
Putinowskie Izvestia zaczynają tytułem:,, Pewnego dnia i w Ameryce. Jak Trump sprowokował tłum”.
Z przyrodzenie mniejszym polotem chiński Global Times protestuje przeciwko podwójnym standardom. W Hong Kongu przecież nie strzelali.
Z kolei Teheran Times zapewnia o gotowości do stawienia czoła amerykańskim imperialistom.
W Economist krótka historia zarazy. Malaria zabiła pięciu papieży i to pod rząd. Lekarstwo odkryli jezuici w Peru. Jeszcze w ubiegłym wieku chinina była dobrem strategicznym i miała wpływ na wyniki wojen. Odporni na malarię byli afrykańscy niewolnicy, dzięki czemu na Karaibach za jednego czarnego można było wtedy kupić białych trzech.
Podobnie rzecz się miała z syfem. Gwałcone Indianki przechodziły go łagodnie w przeciwieństwie do gości z Europy. Do Polski przywiozła choróbsko z odpustu w Rzymie niejaka Wojciechowa. Próbowano leczyć syfa maścią z rtęci, szaruchą. Z różnym skutkiem. Nie wszyscy przeżywali wizytę w piecu.
BBC Research publikuje dane na temat konsumpcji paracetamolu w USA. Wychodzi po 298 tabletek przeciwbólowych rocznie na głowę plus 1200 dolarów za lekarstwa przepisane.
Natomiast Canarian Weekly informuje o hiszpańskim więźniu, którego żona nie odwiedziła w ostatnie święta. Na znak protestu pozbawił się penisa. Bez znieczulenia.